
- ICEA
- /
- Zapytaj o SEO
- /
- Content is King 👑 czyli wszystko o content marketingu!
Content is King 👑 czyli wszystko o content marketingu!

Cześć wszystkim. W dzisiejszym odcinku moim i Waszym gościem będzie Dominika Kożuszko-Cieślak, która jest koordynatorem copywriterów w agencji White Content. Z Dominiką porozmawiamy o tym, czy content nadal jest king. Zapraszam.
Cześć Dominika.
Cześć.
Strasznie miło mi Ciebie gościć w moim studiu, bo my tutaj gadu gadu o SEO już właściwie dwa sezony, a chyba najpopularniejszego tematu związanego z pozycjonowaniem, czyli copywritingu jeszcze nie poruszaliśmy, a przecież wszyscy mówią już od wielu, wielu lat, że content is king. Jak to wygląda z Twojej perspektywy? Czy ten content faktycznie jest king, czy powoli zanika, czy może zmieniły się troszkę te trendy?
Nie, absolutnie. Content nadal king. I powiedziałam, że nawet coraz bardziej. Rola content marketingu wcale nie słabnie, a nawet jest jeszcze większa niż kilka lat temu. Dlatego te wszystkie działania zmierzające w kierunku udostępniania użytkownikom treści wartościowych, przydatnych i jednocześnie dobrych dla SEO jak najbardziej się wzmacniają i rola content marketingu będzie nawet jeszcze większa niż teraz.
Powiedziałaś ciekawą rzecz, że treści wartościowej. Faktycznie w wyszukiwarce też chodzi o to, żeby te treści były wartościowe. Pamiętam, że kiedyś używało się głównie mieszarek, jeden tekst z synonimami, wymiksowane właściwie, ciężko się to czytało. Popularne też bardzo było chociażby ściąganie treści ze stron z naszej wschodniej granicy, Ukraina, Białoruś, tłumaczenia do Google Translator, ze względu na podobny układ gramatyczny, nie chciałbym powiedzieć, że dobrze to wyglądało, to byłoby za dużo powiedziane, ale dało się to przeczytać, nie trzeba było robić dużo poprawek i jakoś to wyglądało. Co rozumiemy przez wartościowość treści?
Dobry, wartościowy tekst musi być przede wszystkim przydatny dla klienta, potencjalnego naszego klienta, który najpierw staje się użytkownikiem, który wchodzi na naszą stronę. Gdy on wchodzi na naszą stronę, musi znaleźć tam treści, które go przyciągną, które go zachęcą do wykonania konkretnej akcji, czyli na przykład zakupu produktu. Załóżmy, że jesteś właścicielem sklepu internetowego, zależy ci na sprzedaży swoich produktów, co jest zupełnie naturalne. I treść, która znajdzie się na twojej stronie musi być na tyle wartościowa dla klienta, że jak on wejdzie i zapozna się z tą treścią to będzie wiedział na przykład, czy właśnie jemu jest potrzebny ten produkt, do czego on służy, do czego może go wykorzystać, żeby mógł odnieść go do swojej sytuacji. I dzięki temu, że spotka tam wartościową, przygotowaną merytorycznie i dobrą treść, będzie wiedział, czy to jest faktycznie produkt dla niego. Tak że te treści nie mogą być o niczym, muszą być zawsze na temat i muszą być maksymalnie dopasowane do użytkownika. Dlatego też nie bez powodu mówi się, że musimy najpierw bardzo dobrze poznać naszego klienta, naszego przyszłego użytkowania naszej strony internetowej, żeby przygotować treści, które będą dla niego przydatne i tym samym wartościowe.
No tak. To co też mówisz o tym, że musisz poznać tego użytkownika, to jest chyba kluczowe. Ja miałem ciekawy przypadek kiedyś. To był sklep z bielizną damską, taką ekskluzywną i faktycznie na początkowym etapie współpracy, klientka, która była właścicielką tego e-commerce, ona naciskała bardzo mocno, że mają być treści pod kobiety, żeby one faktycznie mogły zapoznać się z tą ofertą i tak dalej. Konwersja była dosyć słaba i może treści były fajnej jakości, ale okazało się po czasie, że to wcale kobiety nie są głównym użytkownikiem, bo kobiety wiedzą, co to jest bardotka i nie muszą mieć tej wiedzy. Okazało się, że treści powinny być kierowane dla facetów, żeby oni mogli wiedzieć, co kupują i czy w ogóle warto to kupić. Tak że faktycznie ten element jest tutaj niezwykle…
Element poznania swojego klienta już na samym początku, bo gdybyśmy od początku mieli taką wiedzę, gdyby klientka, o której mówisz miała wiedzę, że tą główną grupą docelową czy też główną grupą użytkowników, którzy wchodzą na ten sklep i kupują bieliznę to są właśnie mężczyźni dla swoich partnerek, dla swoich kobiet, dla swoich żon. I wtedy, jeśli mamy taką wiedzę to jesteśmy w stanie bardzo dobrze dopasować treść. I wtedy jak użytkownik wchodzi na tę stronę i widzi treść, potrafi się z nią po prostu utożsamić i stwierdzić, że to jest coś dla mnie. Tak jak mówisz, ten element takiego poznania na początku klienta i tego, do kogo kierujemy tę treść, jest bardzo ważne.
Tak. Są przy tym te argumenty może nie sprzedażowe, ale gdzieś te elementy rozłożone w tekście, bo dla mnie jako przedstawiciela płci brzydszej to w opisie gdzieś chociażby kategorii z biustonoszami to dla mnie bardziej cenna będzie informacja, gdzie znaleźć rozmiarówkę tego biustonosza, żeby się dowiedzieć, jaki kupić, niż to z czego on jest zrobiony, bo i tak nie mam zielonego pojęcia, ale chcę wiedzieć. Co też kupić u jubilerów, triki jak pobrać rozmiar obrączki przez sen czy cokolwiek.
I właśnie to jest to o czym Ty mówisz, że treść musi być wartościowa, bo jeśli wejdziesz na stronę i zobaczysz tabelę rozmiarów, będziesz wiedział, jak dobrać odpowiedni rozmiar, to wtedy stwierdzisz, że faktycznie ta treść była dla ciebie wartościowa i przydatna. Więc właśnie o tym mówimy, żeby ta treść odpowiadała na oczekiwania użytkownika i wychodziła mu naprzeciw wręcz.
Faktycznie jak się mówi o contentcie to podejrzewam, że zdecydowana większość ludzi widzi po prostu tekst, ale content to jest zawartość tej witryny, to nie jest tylko słowo pisane, sama treść, ale tabele, kwestia doboru zdjęcia do treści, która się pojawia, żeby była sugestywna.
Tak. To są też infografiki bardzo czytelnie pokazujące nam na przykład proces zamówienia, proces doboru rozmiaru. To są również materiały wideo. Bardzo fajnym zabiegiem jest właśnie umieszczanie materiałów wideo na stronie z konkretnym produktem. Na przykład użytkownik może wejść, zobaczyć, jak ten produkt prezentuje się w praktyce, jak wygląda, jak się obraca, jak się mieni na przykład w słońcu. Więc ta treść też w postaci wideo jest bardzo atrakcyjna dla użytkownika. I ona, co ważne, może iść w parze ze słowem pisanym. To są takie elementy, które się wzajemnie uzupełniają i bardzo fajnie też przenikają.
Trzeba też wiedzieć, jak się do tego zabrać, bo jeżeli zaczniemy na zasadzie, OK, napiszmy mnóstwo treści, to zacznie się robić problem. A wydaje mi się, że to wynika z tego, że wielu chyba właścicieli e-commerce’ów, zwłaszcza takich początkujących w tej branży nie do końca mają świadomość, raz, przede wszystkim, kim jest ich klient, o czym mówiliśmy na samym początku.
Tak.
Od tego przecież trzeba zacząć, personę jakąś trzeba zbudować. I potem wiadomo, może się sprawdzić albo nie sprawdzić, bo to też jeszcze kwestia potem sprawdzenia tego, ale część zawsze można podmienić, jeśli już poznamy ten nasz docelowy target. Ale też wydaje mi się, że sama kwestia tego customer journey, bo z perspektywy takiego początkującego e-commerce’siaka, to OK, czyli ktoś wchodzi przez wyszukiwarkę Google do mojego sklepu, ma tu podgląd i go kupuje. Tak się chyba nie dzieje w ogóle.
No nie, tak się nie dzieje i to już tak nie działa. To już nie są takie czasy, że na przykład jak przejedziemy ulicą, zobaczymy bilbord i zainteresuje nasz ten produkt, wchodzimy i kupujemy – tak się nie dzieje. Dzisiaj ta ścieżka podejmowania decyzji klienta od momentu, gdy on zobaczy ten produkt, albo od momentu, gdy on sobie w ogóle uświadomi, że ma taką potrzebę, do dodania do koszyka, jest tak naprawdę bardzo długa. I tak jak mówisz, ten tekst na stronie internetowej jest tak naprawdę jednym z tych elementów, które się składają na tę całą podróż użytkownika po naszej stronie. Zaczyna się od reklamy, następnie wyszukuje nas albo znajduje nas w wyszukiwarce. Czyli już jest ten kolejny punkt styku. Dzięki temu, że nasza strona jest na wyższych pozycjach, trafia na tego użytkownika. My na siebie trafiamy nawzajem. Następnie wchodzi na stronę, wchodzi na produkt, widzi to wideo, widzi treść uzupełniającą, wyciąga coś z niej dla siebie, ale załóżmy, że nie jest jeszcze przekonany. Więc on może wyjść, może opuścić naszą stronę, ale na przykład wejdzie ponownie, zostawi swój adres e-mail, na przykład, żeby odebrać rabat na pierwsze zakupy i my wtedy już możemy mu następnie wysyłać w kolejnej wiadomości na przykład przed newsletter. I te treści, które wysyłamy za pomocą newslettera też jest content marketing.
Tak. Ma być spójna z całym sklepem.
Tak, dokładnie. Wszystko powinno być spójne. I wtedy mamy kolejny punkt zaczepienia, gdzie możemy dotrzeć do tego klienta. I załóżmy, że wysyłamy do tego klienta kilka wiadomości, oczywiście tematycznie związanych z naszą usługą lub produktem i po pewnym czasie ten klient, jak już jest gotowy na zakup, wchodzi, dokonuje zakupu. Może nie jest jeszcze pewien pewnych rzeczy, czy to jest dla niego albo jak to działa. Na przykład może wtedy przejść do artykułu blogowego albo do zakładki z najczęściej zadawanymi pytaniami. Więc punkty styku klienta z naszą marką, jest naprawdę ich wiele. Dlatego wszystko zaczyna się właśnie na przykład od jednego tekstu, jednego bilbordu i kończy się na zakupie w momencie, gdy klient jest zainteresowany, ale my musimy cały czas podtrzymywać te jego zainteresowanie i nie dać o sobie zapominać. Dlatego ten content marketing towarzyszy mu tak naprawdę na każdym etapie, od momentu pierwszego zainteresowania do ostatecznego zakupu.
Z tego co mówisz to faktycznie wynika, że w świecie internetowym, który jest bardzo mocno rozbudowany, coraz więcej sklepów powstaje, właściwie content marketer, copywriter, który pisze te treści, koordynator, który właściwie zajmuje się spięciem tego, żeby właśnie cała ta spójność nastąpiła.
Tak, wszystko w całość.
To właściwie te treści zastąpiły tradycyjnego sprzedawcę w sklepie.
Tak.
Taki ciekawy przykład. W momencie, kiedy ja chciałabym zacząć jeździć rowerem, musiałbym trochę zrzucić kilogramów i pomyślałabym, może zacznę jeździć rowerem, może to mi pomoże. Ja wtedy w takiej treści nie szukam jeszcze na początek informacji o tym, jaki rower kupić, tylko chciałabym, żeby ktoś mi potwierdził, tak, Wojtek, to jest świetny pomysł, dobrze kombinujesz.
Tak, że potrzebujesz tego. Dokładnie. Że to jest coś, co ci pomoże w danej sytuacji.
I że mój pomysł był dobrym pomysłem. Tak naprawdę to jest typu wchodzę do sklepu i mówię, chciałbym kupić rower, bo chcę schudnąć. I wtedy sprzedawca mówi do mnie, to jest świetny pomysł, zaraz jakiś dobierzemy, znajdziemy. Co Pana interesuje? Czy wycieczki po lesie czy gdzieś tam po szosie? I właśnie w ten sam sposób gdzieś ten content marketing też powinien wyglądać.
Tak. Content marketing bardzo nam pomaga w podjęciu pewnych decyzji. Bo już ten moment, gdy my dodajemy dany produkt do koszyka jest już tą ostatecznością, tym zwieńczeniem tych wszystkich naszych działań. Ale tak jak mówisz, po drodze musi się zadziać wiele innych rzeczy, żebyś ty był przekonany, że faktycznie potrzebujesz, że to jest dobre rozwiązanie, że potrzebujesz później tego konkretnego modelu a nie innego. I to na przykład taką też rolę właśnie i takim miejscem bazy wiedzy, miejscem udzielania też porad online jest na przykład zakładka z blogiem, artykuły blogowe. Artykuły blogowe mają bardzo dużą moc, właśnie nie tylko, jeśli chodzi o wspieranie tych wszystkich działań SEO, ale odgrywają dużą rolę w tym, żeby przekonać się do tego, że to potrzebujesz. Tak jak mówisz, blog jest takim miejscem bardzo dobrym do budowania kontentu na naszej stronie. Takim miejscem, gdzie możemy zbudować dużą więź naszymi potencjalnymi klientami. Przekonać ich do naszej usługi. Tak jak mówisz, te wszystkie elementy możemy też zawierać na stornie i nie musimy od razu oferować klientowi, kup, kup, kup i iść tą zasadą, tylko faktycznie artykułu blogowe są takim fajnym elementem content marketingu, który bardzo nam pomaga też przybliżyć klienta do naszej oferty.
Spotkałem się też z opiniami wielu klientów, którzy mówią, po co mi blog, ja tutaj nie chcę opisywać życia firmy, tego, co się dzieje i co ja tam mam swój pamiętnik prowadzić publicznie? Ale to jest pomylenie tych pojęć. Blogi nam się kojarzą głównie z nastolatkami, mam wrażenie, od tego się zaczęło, zaczęli pisać na blogspotach swoje…
Tak się to właśnie kojarzy, tak jak mówisz, przede wszystkim tak.
Tak. Ale tutaj chodzi jednak o, ten blog nie ma budować tej społeczności, żeby ludzie wchodzili specjalnie, żeby sobie poczytać, co my tam napisaliśmy, tylko żeby zapewniały to bieżące wsparcie w szerzeniu informacji, które potrzebujemy produktu.
Tak. To muszą być materiały skierowane stricte do naprawdę zainteresowanego klienta. To nie będą materiały dla wszystkich. To będą materiały właśnie do tych osób, które są naprawdę zainteresowane naszą ofertę. I tak jak mówisz, jeżeli mówimy o rowerach, jesteś zainteresowany rowerem to jak wejdziesz na takiego bloga to nie chcesz od razu dowiedzieć się, że ten i ten rower jest dla Ciebie dobry. Owszem, dowiesz się o tym, ale w późniejszym czasie, na późniejszym etapie. Dowiesz się na przykład na początku, dlaczego właśnie dobra jest jazda na rowerze, jakie trasy wybierać na przykład, jeśli jesteś osobą początkującą, a jakie, jeśli jesteś osobą zaawansowaną. Ja jestem właśnie też za tym, żeby spojrzeć na bloga jako taka naprawdę skarbnicę wiedzy dla tego naszego potencjalnego klienta i wejść w jego buty. Wczuć się w jego sytuację. Czyli musimy bardzo dobrze go poznać i dowiedzieć się, jakie ma problemy, jakie ma pytania. A blog jest właśnie tym miejscem, które pozwala nam odpowiedzieć na jego pytania już na tym wczesnym etapie, zanim on będzie tak naprawdę do końca zdecydowany, że on chce kupić ten rower.
Czyli mamy pierwszy apel do właścicieli e-commerce’ów – wczujcie się w buty klienta.
Tak.
Mam taki żywy case. Klient z fotelikami dla dzieci samochodowymi był bardzo zaskoczony, że ludzie nie wiedzą, że jest pięć rodzajów fotelików, można je posadzić przodem, tyłem, bokiem, ISOFIX-y i tak dalej. Ten klient mówi, jak ludzie tego nie wiedzą?
Ale ludzie właśnie nie wiedzą.
Ale jeśli jestem świeżo upieczonym rodzicem to skąd ja mam mieć tę wiedzę?
Tak. I właśnie skoro Ty nie wiesz, że są takie rodzaje fotelików to właśnie właściciel sklepu internetowego, on już na samym początku powinien sobie stworzyć taką bazę tematów. Bardzo fajnie jest właśnie stworzyć taką bazę tematów, które się biorą z samego życia. Właśnie tak jak mówisz, nie wiesz, że jest tyle rodzajów fotelików. Dlatego już taki artykuł blogowy na sam start, właśnie dla osób zainteresowanych kupnem, ale jeszcze nie do końca wiedzą, w którym kierunku pójść, gdzie przedstawisz te pięć rodzajów fotelików. I to jest właśnie ten pierwszy punkt, który już Cię wtedy przybliży bardziej do tego zakupu.
Tak, bo nawet jeśli spojrzeć tak już typowo techniczne pod kątem wyszukiwalności, teoretycznie ktoś, kto sprzedaje foteliki samochodowe powinien wziąć we frazę foteliki samochodowe, które ma jakąś tam pulę wyszukiwalności. Nie wiemy jaką, w tym momencie nie sprawdzimy, ale pewnie jakąś dosyć wysoką. Tylko, że to nie będzie dobre na start. Jakby okazało się, że zostanę rodzicem, potrzebuję tego fotelika to ja bym nie wpisał „fotelik samochodowy” tylko wpisałbym „jaki fotelik samochodowy”.
Dokładnie.
To znacznie łatwiej tę frazę wypromować przecież, bo ona jest niby mniej popularna, ale znacznie bardziej konwertująca, bo mam tę intencję zakupową faktycznie i wtedy trafiamy do całej grupy nowych rodziców.
Dokładnie.
Sama fraza „fotelik” to już są ci, którzy mają doświadczenie i wiedzą.
Albo „jaki fotelik dla dziecka do…
Do jakiegoś wieku.
Tak, do jakiegoś wieku. Dokładnie. To jest bardzo precyzyjne pytanie. Jest też bardzo wiele narzędzi właśnie dostępnych w internecie, które nam pokazują, co nasi użytkownicy wyszukują. I wpisz sobie frazę „fotelik samochodowy” to zobaczysz, że to nie jest tylko fotelik samochodowy, ale właśnie, jaki fotelik samochodowy dla dziecka na przykład do 1 roku życia. Potem może być „jak zamontować fotelik samochodowy” czy „jakie funkcje powinien mieć fotelik samochodowy”. I to są wszystkie frazy z tego długiego ogona i one bardzo dobrze się sprawdzają w artykułach blogowych. To jest takie miejsce, gdzie naprawdę my czasami nawet naturalnie używamy pisząc artykuł blogowy tych fraz długiego ogona, nawet się nie zastanawiamy nad tym. To wychodzi bardzo naturalnie. I tak jak mówisz, to jest bardzo dobre miejsce do tego, żeby zadawać konkretne pytania i udzielać konkretnych odpowiedzi, żeby nie pisać ogólnie, jakie mamy w naszym sklepie foteliki samochodowe, tylko możemy przedstawić, jakie mamy foteliki, następnie przechodzimy do tego, jak zamontować fotelik, bo naturalnie rodzic się za chwilę zainteresuje, jak zamontować ten fotelik. Więc możemy to poruszyć w tym samym artykule blogowym, ale możemy już stworzyć kolejny. I tym samym tworzy nam się naturalnie taka lista kolejnych pytań.
Nabita ścieżka, przez którą użytkownik będzie szedł.
Tak. I ta ścieżka, przez którą użytkownik przechodzi. I my tak wtedy przechodzimy z nim od ogółu do szczegółu. Więc jak najbardziej te frazy z długiego ogona, o których Ty mówisz, w artykułach blogowych sprawdzają się bardzo dobrze.
Często mam tak, że jak rozmawiam z jakimiś specjalistami w konkretnej dziedzinie to z tej rozmowy padają jakieś pomysły. Faktycznie, jeśli mamy foteliki „od” „do” jakiegoś wieku to od razu też fajną formą uzupełnienia takich artykułów może być newsletter, bo jeżeli ja zastanawiam się nad zakupem fotelika 1-3 to może warto za 3 lata albo za 2 i pół roku wysłać mi maila, twoje dziecko potrzebuje nowego fotelika, bo będą o tym gdzieś tam wiedzieli. Tak że to jest znowu ta forma uzupełniająca.
Dokładnie. Tak że to wszystko się przenika i te wszystkie informacje, które pozyskasz dzięki lekturze, artykułu blogowego, później zapiszesz się na newsletter, nawet dedykowany rodzicom dzieci w wieku „od” „do” i będziesz otrzymywał bardzo sprecyzowane informacje. I one z każdym rokiem będą się przybliżały właśnie do zakupu. Więc to jest sposób na takie bardzo dokładne celowanie na swojego klienta, stricte zainteresowanego konkretna usługą. I my wtedy nie strzelamy tak na oślep, tylko jesteśmy dokładnie sprecyzowani i wiemy, komu chcemy to sprzedać, co, a Ty wiesz, że właśnie tego potrzebujesz. I w tym momencie się spotykacie, jako klient i właściciel sklepu.
Dokładnie. I to jest sytuacja, ja uzyskuję wiedzę, sprzedawca ma sprzedaż i wszyscy są zadowoleni.
Dokładnie.
Bo content to nie jest tylko to, co napisze copywriter czy właściciel sklepu. Contentem są też treści złożone przez użytkowników, nie da się ukryć. Z Twojego doświadczenia, jak myślisz, jeżeli mamy sekcję blogową na stronie, czy użytkownicy powinni mieć możliwość komentowania tego?
Tak. Uważam, że powinni mieć możliwość komentowania z kilku względów. Po pierwsze ze względu na samo SEO, na samo pozycjonowanie. Dzięki regularnie powtarzającym się, pojawiającym się komentarzom użytkowników pod danym artykułem blogowym, ten artykuł się naturalnie cały czas aktualizuje. Tam ciągle pojawia się też nowa treść.
Ktoś się dopytuje i się uzupełnia.
Dokładnie. Jeszcze innym tematem jest to, że my też jako właściciele sklepu możemy aktualizować sobie tę treść, ale na razie omawiamy sytuację, gdzie robi to klient. Tak że jak najbardziej komentarze, możliwość komentowania. Jeszcze lepiej, gdy klient zostawi nam pytanie i jeszcze lepiej, gdy my na to pytanie odpowiemy. Więc to dodatkowy element, który nam tutaj podnosi wartość tego artykułu nie tylko, jeśli chodzi o SEO, ale przede wszystkim o wartość dla samego użytkownika, bo za chwilę na ten sam artykuł blogowy wejdzie inny rodzic zainteresowany tymi fotelikami. I on już nie będzie musiał szukać odpowiedzi na to pytanie, tylko akurat ktoś zadał to pytanie już przede mną. Więc tutaj jak najbardziej to komentowanie artykułów blogowych jest bardzo istotne z dwóch względów. Pierwszy właśnie ze względu na SEO. Na to, żeby jeszcze podbijać nasz artykuł blogowy w wyszukiwarce. A po drugie, ze względu na wartość, jaką daje ten artykuł dla kolejnych potencjalnych klientów. I my też wtedy przez to się stajemy bardziej wiarygodni, bo odpowiadamy, bo jesteśmy w interakcji.
I najważniejsze, ta treść ma być wartościowa, bo to jest właśnie to co możemy budować. Ale nawiązałaś do tego, że na razie mówimy o tym, jak użytkownicy mogą aktualizować nam content. Wiadomo, że może zrobić to właściciel biznesu. To prowadzi do bardziej ogólnego pytania. Wiadomo, że Twoim zdaniem i zadaniem White Contentu między innymi jest to, że klient nie ma do końca pomysłu na ten content. Nie wie, jak to zdobić. Dlatego przychodzi do Was i mówi, dobrze, to ja tutaj kładę jakąś kwotę i pomóżcie mi teraz to wszystko jakoś spiąć, ale czasami bez klienta, nawet jeśli położy nieważne jakie pieniądze na stół, bez niego nie da się czasami zrobić dobrej roboty w tym zakresie.
Dokładnie. Rola klienta w tworzeniu skutecznego content marketingu jest bardzo istotna. Dlatego my też zawsze na samym początku współpracy z klientem podkreślamy, jak ważna jest komunikacja na linii klient-pozycjoner-ostatecznie copywriter. Na samym początku zawsze musimy dobrze poznać biznes klienta, ale klient zna go właśnie najlepiej. Dlatego ta komunikacja obejmująca między innymi zakres oferowanych usług, produktów, wyróżników na rynku. To jest bardzo istotne, bo to nam pozwala później stworzyć odpowiednią, dalszą też ścieżkę dla klienta, wyróżniki, o których wspominałam i też taka duża otwartość klienta na nasze działania. Jeśli klient będzie otwarty na nasze działania, jednocześnie maksymalnie nam pomoże w tym, żeby stworzyć content, który faktycznie będzie odpowiadał i klientowi, i automatycznie będzie odpowiadał też jego klientom, no to jesteśmy w stanie naprawdę zacząć z fajnego poziomu budować ten content marketing. I oczywiście też tak jak w przypadku pozycjonowania, działania content marketingowe to są działania długofalowe. To nie jest tak, że przygotujemy pięć artykułów blogowych i od razu świetnie nam się wypozycjonuje ta strona. Ale naprawdę regularna publikacja artykułów blogowych jest bardzo, bardzo istotna. I tylko, jeśli klient będzie z nami współpracował właśnie na tej zasadzie, będzie nam też podpowiadał, co interesuje jego klientów, a my powiemy, jak możemy pomóc klientowi odpowiedzieć na zapotrzebowanie ich użytkowników, to naprawdę możemy coś fajnego zbudować. Tak że komunikacja przede wszystkim i otwartość na samym początku.
Tak, bo dorzuciłaś jeszcze do tej linii klient-copywriter, jeszcze pozycjonera w międzyczasie.
Tak.
Faktycznie warto, żeby tam gdzieś się pojawił. To dobrze zauważyłaś. Mówimy o tym, jak powinien pracować klient z copywriterem, ale jeszcze mamy pozycjonera, który ma chyba największe wymagania, bo klient będzie zwracał uwagę pewnie bardziej na marketingowość tej treści, na merytorykę, konkretną treść tam zawartą. Pozycjoner będzie patrzył na troszeczkę inne wartości w całym tekście. Jak według Ciebie powinna wyglądać wzorcowa współpraca między specjalistami, którzy pracują na rzecz klienta? Czyli pozycjonera i copywriter.
Też tak właśnie z własnego doświadczenia powiem, że przede wszystkim na otwartej i jasnej komunikacji, bo komunikacja jest tutaj najważniejsza. Copywriter oczywiście tworząc tekst wkłada w ten tekst swoją wiedzę, swoje umiejętności i doświadczenie, ale nie stworzy dobrego tekstu bez wytycznych pozycjonera. Wytyczne od pozycjonera pozwolą nam stworzyć tekst, który faktycznie będzie nie tylko użyteczny i dobry dla ostatecznego użytkownika, ale też pozwoli nam zawrzeć w nim elementy, które faktycznie wspierają to SEO. Mam tutaj na myśli głównie słowa kluczowe, czy z tego długiego ogona, czy z krótkiego ogona. Mówimy o odpowiedniej budowie tekstu, zastosowaniu nagłówków, H1, H2. Jeśli tylko copywriter będzie miał takie informacje od pozycjonera, o których przed chwilą wspomniałam, to on już jest w stanie stworzyć dobry, skuteczny tekst wpływający pozytywnie na wizerunek klienta i wspomagający jego pozycjonowanie. Tak że ta komunikacja, najpierw ustalenia na linii klient-pozycjoner, którzy już tutaj muszą jasno określić, do czego dążymy, na czym nam zależy i co jesteśmy w stanie my przygotować jako agencja. Później przekazane do copywritera. To są takie elementy niezbędne po to, żeby copywriter mógł tak wszystko spiąć w całość, bo copywriter może jest gdzieś tam troszeczkę tak jakby na dole, tym ostatnim ogniwem, ale to wcale nie znaczy, że nie jest ważny. Wszystko tak spaja.
Tak, właściwie najważniejszy. Większość kampanii z SEO opiera się przede wszystkim na treści. Mamy oprawę techniczną, którą trzeba zrobić i tak dalej, ale taki długofalowy efekt buduje ten kontent. Google to jest wyszukiwarka tekstowa, jak by nie było. Jeszcze się to nie zmieniło. Więc coraz lepiej sobie radzą z innymi elementami czytanymi, ale póki co treść jest tym elementem podstawowym. Mówimy o tej linii copywriter-klient, klient-pozycjoner i tak dalej, cala ta sieć, ale wydaje mi się, takie jest przynajmniej moje doświadczenie życiowe, branżowe, jestem ciekaw jak to wygląda u Ciebie, ale zawsze chyba największym takim elementem niezgody między klientem a specjalistą SEO i finalnie też copywriterem, bo wliczamy tego copywritera w ten zespół SEO-wy tak naprawdę, to jest członek tego zespołu, najczęściej kością niezgody są treści. Bo klient uważa, że albo są mało merytoryczne, albo że nie tak wyglądają, jak by chciał, że to jest czasami lanie wody. Wiadomo, jeżeli pozycjoner sobie wymyśli, z analizy wyniknie, że treść musi mieć na przykład 4 tysiące znaków, a trzeba napisać o białej sznurówce to jest to spore wyzwanie dla copywritera, żeby nie było to lanie wody.
No tak, jest.
Jak znaleźć ten złoty środek między tymi elementami SEO-wymi, gdzie te powtórzenia muszą się pojawić określoną liczbę razy? Wiadomo, czasami te frazy są mocno niegramatyczne. Wtedy je ciężko ukryć w tej treści. Ale ta jakość też jest ważna, bo to ma się przede wszystkim dobrze czytać, dla pozycjonera ma być ta zawartość techniczna. Jak Ty godzisz te dwa elementy, które są najbardziej istotne w całych kampaniach właściwie?
Ja myślę, że teraz jest nawet o wiele łatwiej jeszcze niż kilka lat temu stworzyć dobry tekst pod SEO, który będzie faktycznie dobrze brzmiał i będzie dobrym tekstem marketingowym. Jest teraz o wiele łatwiej ze względu między innymi na ciągłe aktualizacje też algorytmów, które wymuszają też na nas, na copywriterach, żeby teksty były maksymalnie użyteczne i żeby były właśnie naturalne. Więc to nie jest tak jak mówiłeś na samym początku, że kilka lat temu stworzymy krótki tekst, damy 10 fraz kluczowych, każda 2 razy występuje i oddajemy ten tekst, tak w ogóle nie wygląda. Więc te wszystkie zmiany, które nastąpiły, one spowodowały, że my właśnie tworzymy teksty bardzo naturalne i naturalnie użycie tych fraz jest o wiele lepsze. To wszystko naturalniej brzmi. Tak że te aktualizacje są dla nas na plus w tym momencie, bo one dają nam troszeczkę więcej dowolności, swobody, że stwórz po prostu tekst, który się będzie dobrze czytał, bo na to algorytmy też zwracają uwagę. Tak że gdy dostajemy wytyczne od pozycjonera związane z frazami kluczowymi, z dokładnym nasyceniem tych fraz, na przykład jeden raz występuje fraza albo dwa razy występuje fraza, w tekście na przykład na 4 tysiące znaków, gdy my zamieścimy taką frazę to jej praktycznie nie widać. Ona jest praktycznie niezauważalna. A co więcej, jeśli to są frazy bardzo naturalnie brzmiące to copywriter jest w stanie tak ją fajnie ukryć w tekście, że gdy wejdziesz to nawet nie wiesz, że czytasz akurat frazę z długiego ogona. Więc te wszystkie aktualizacje, które mają na celu tworzenie wartościowych i bardzo naturalnych treści są właśnie dla nas na plus. Tu się jeszcze cofnę, że właśnie nie zamieszczamy w tekście 5 razy tej samej frazy, tylko na przykład raz albo dwa. I w tym tekście na 4 tysiące znaków ona bardzo fajnie się kryje. Tak że pod względem technicznym ja myślę, że nawet jest łatwiej dla copywritera, że on faktycznie jak on dołoży do tego swoje umiejętności i stworzy tekst. Może stworzyć tekst, który faktycznie jest dobry zarówno pod kątem SEO i marketingowym. Ja nawet uważam, że dobry tekst marketingowy bardzo łatwo może stać się dobrym tekstem SEO. Dobry tekst SEO to jest też dobry tekst marketingowy. Więc tutaj nie mamy jakichś dużych różnic między nimi w odbiorze. Tak że uważam, że po prostu łatwiej jest tworzyć takie teksty niż kiedy.
Tak, też mi się tak wydaje. Przede wszystkim są to zasługi algorytmów typu Panda, Koliber, Bird. Panda to przede wszystkim wycięła nam bardzo mocno te wszystkie duplikaty, synonimizacje tylko i wyłącznie. Koliber tę intencjonalność gdzieś tam złapał, a Bird teraz już w ogóle przetwarza bardzo mocno ten content. Faktycznie już nie trzeba pisać, że „Stomatolog Poznań Grunwald”, tylko można napisać, że gabinet stomatologiczny mieści się w Poznaniu w Grunwaldzie.
Dokładnie. Więc to jest nawet dla copywritera bardzo dobre rozwiązanie i to w jakim kierunku to idzie. Więc copywriter, że tak powiem, nie odczuwa wtedy takiego troszeczkę dysonansu, że musi stworzyć tekst, który widzi, że się go średnio czyta, ale go stworzy. Te czasy na szczęście już odeszły. Tak że tutaj naprawdę jest o wiele łatwiej stworzyć taki skuteczny tekst SEO, który też się będzie dobrze czytał.
Mam wrażenie, że osłodziliśmy mocno sferę content marketingu i contentu, który na stronie się pojawia. Tylko wydaje mi się, że to nie jest taka bajka. Mówimy, że można stworzyć treść, która jest marketingowa i SEO-wa. Można zrobić fajny customer journey, można zapisać content pod tego klienta docelowego, pod tę personę. Ale nie oszukujmy się, te treści, o których ja mówiłem były kosmicznie tanie, całkowicie zautomatyzowane. To, o czym my sobie tutaj mówimy tak bardzo fajnie i kwieciście, to nie są tanie rzeczy. to wymaga dużego zaangażowania. Jeżeli masz napisać dobry, merytoryczny tekst o rowerach to nie napiszesz go copywriterem, który się w tym nie specjalizuje, to powinien być rowerzysta. I to pewnie jeszcze taki, który trochę się na tym zna i nie jeździ raz w miesiącu w niedzielę do lasu.
Tak. Idealna sytuacja jest wtedy, gdy faktycznie copywriter, który uwielbia jazdę na rowerze, ma napisać artykuł blogowy na temat jazdy na rowerze albo konkretnych rowerów. To jest sytuacja idealna. Załóżmy, że takiej sytuacji nie ma. Copywriter musi być też osobą wszechstronną i potrafić odnaleźć się w każdej tematyce. W takiej sytuacji najważniejsza jest też kreatywność. Nie ukrywajmy, że copywriter też musi być osobą kreatywną. Bardzo bogate słownictwo, które pozwala nam fajnie, ciekawie opisać różne rzeczy, ale też dobry research. Dobry research też na samym początku w danym temacie. Wtedy jesteśmy w stanie stworzyć tekst dobry, wartościowy dla użytkownika nawet, jeśli sami na tym rowerze tak zbyt często nie jeździmy. Więc tutaj na pewno, nie ukrywajmy te umiejętności po stronie copywritera muszą być odnośnie bogatego słownictwa czy dobrego researchu. A jeśli połączymy to z tym wszystkim, o czym mówiliśmy na samym początku, czyli troszeczkę zataczamy takie koło. Czyli z tymi wytycznymi od naszego klienta, wyróżnikami, które chcemy przekazać, o których powinniśmy pamiętać. I dołączymy tutaj do tego tutaj te kwestie SEO, to tak znowu troszeczkę będzie kwieciście, ale jesteśmy w stanie stworzyć dobry tekst. Oczywiście może nam zająć trochę dłużej stworzenie bardziej profesjonalnego, bardziej merytorycznego, z troszeczkę trudniejszego ujęcia tekstu, ale jest to do zrobienia.
Uważasz, że copywriter powinien też być takim trochę stoperem dla właściciela e-commerce’a? Czyli jeśli dostajesz zlecenie na jakąś treść na stronę i widzisz, że o nie, to się nie uda. Ja już czuję, że to powinna być inna persona, że powinno być napisane inaczej. To uważasz, że copywriter powinien być tym elementem interweniującym, który mówi, może zastanówmy się jeszcze raz, czy powinienem ślepo działać na zlecenie?
Uważam, że w pewnych sytuacjach powinien być. Też z mojej perspektywy codziennej pracy, te wytyczne klienta i punkt widzenia klienta jest dla nas bardzo ważny. I on zawsze stanowi dla nas punkt wyjścia. Oczywiście zdarzają się sytuacje, że na przykład klient zaznaczy, że chce zwracać się do obiorów na „Państwo”, ale my na przykład na jego stronie internetowej, załóżmy, sprzedaje jakieś fajne buty młodzieżowe albo buty bardzo kolorowe w różne wzory – to nie jest obuwie dla każdego. I my widzimy, że „Państwo” nie pasuje. I my wtedy zmieniamy brzmienie tego tekstu, żeby on faktycznie celował do tej naszej grupy odbiorców i sugerujemy klientowi, że taka forma w tym przypadku niekoniecznie. Z reguły, jeśli są takie merytoryczne kwestie, na których klientowi zależy, to bierzemy je oczywiście pod uwagę, nie odrzucamy ich, ale jeśli chodzi o taki ogólny wydźwięk tekstu, to tak. Właśnie szczególnie jak mówisz o tych personach, czasami zdarzają się takie sytuacje, że sugerujemy, że to jednak nie w ten sposób, jednak to troszeczkę powinno być inaczej. Więc jak najbardziej myślę, że copywriter, jeśli ma taką sytuację, w której stwierdzi, że tak to brzmi lepiej, a tak to brzmi gorzej, nie widzę w ogóle przeszkód, żeby też zaproponował coś od siebie, bo chodzi o to, żeby ten tekst był ostatecznie skuteczny i trafiał do tej konkretnej osoby.
Dokładnie. I dawał zwrot z inwestycji, ten tekst ma sprzedać, nie ma się co oszukiwać.
Tak.
Mówimy przede wszystkim e-commerce’ach. Chciałbym zadać jeszcze jedno pytanie, bo to mnie zawsze interesuje z perspektywy copywritera. Jeżeli dostajesz zlecenie, żeby opisać jakieś, niech to będą meble, jakieś krzesła, które są dosyć popularnym modelem, często występują, to tutaj nie ma dużego problemu, research można zrobić, takich produktów podobnych jest bardzo dużo. Można zobaczyć, z czym to się je i jak to powinno wyglądać. Ale w sytuacji, kiedy klient ma jakiś produkt unikatowy albo wprowadza nowy produkt na rynek, to wtedy pojawia się już ten problem, bo research nam nic nie da. Wtedy trzeba się wspierać wiedzą ze strony klienta chyba tylko i wyłącznie.
Tak. Wiedza od klienta jest najistotniejsza dla nas w tym momencie. Tak jak mówisz, zwłaszcza w sytuacji, gdy to jest produkt nowy, jakiś bardzo zaawansowany, gdy ma zupełnie inne funkcjonalności. Klient po prostu musi nam dostarczyć te informacje i one są kluczowe. Jeśli my ze swoimi umiejętnościami będziemy w stanie stworzyć tekst marketingowy, który dobrze sprzeda ten produkt, ale bez tej wiedzy od klienta, takiego mięcha, że tak powiem, odnośnie tego produktu, my nie będziemy w stanie stworzyć w 100% dobrego tekstu. Tak że współpraca na linii klient-pozycjoner i później pozycjoner-copywriter, to się wszystko wiąże. Tak że jak najbardziej takie informacje od klienta są po prostu niezbędne do tego, żeby ten tekst też spełniał jego oczekiwania. A jak spełnia jego oczekiwania to też spełnia oczekiwania jego klientów.
Zajmujesz się tym już naprawdę sporo czasu, nie jedno widziałaś na pewno.
I czytałam.
I czytałaś przede wszystkim.
Też, tak.
Jak Ci się wydaje, jakie są błędy, które Ty dostrzegasz w tych treściach, które już są, bo często zajmujecie się też optymalizacją tej treści, zmianą. One już są, ale trzeba je po prostu wymienić na jakieś inne, lepsze. Jakie są 2-3 główne elementy, które dostrzegasz, że brakuje w tych treściach albo jest tego za dużo? Ja pamiętam jedną sytuację, gdzie jeden z klientów miał bardzo, copywriter chciał najprawdopodobniej troszeczkę zagrać dowcipem, humorem mocno nietrafionym. Był to sklep z częściami AGD i były tam przedłużacze na kablu. Puentą pod kilkoma produktami była informacja, że przyda się również po wywiadówce. Śmieszne, nieśmieszne, trudno to rozstrzygać.
No tak.
Nawet dostał bana na kampanię add-sową za to, że promował przemoc wobec dzieci i zablokowali mu całą kampanię przez tylko taką wzmiankę w opisie. Więc to jest taki element, gdzie copywriter chciał wyjść trochę do przodu, przed szereg.
Tak. To mi się kojarzy, że czy właściciel sklepu, czy osoba, która przygotowywała ten tekst, próbowała trochę wejść za bardzo. To mi się tak kojarzy, tak troszeczkę wejść za bardzo. I faktycznie czasami zdarzają się takie bardzo niefortunne zwroty, czyli to, o czym Ty mówisz. Też copywriter musi mieć troszeczkę takie wyczucie, co jest już w porządku a co jednak w tym momencie już nie jest w porządku. Więc to jest właśnie ta jedna sytuacja, o której Ty mówisz, takie bardzo niefortunne zwroty, które może dla kogoś wydają się zabawne, dobrze w sumie w kontekście się tutaj znajdują, ale jednak nie do końca. To jest pierwsza taka rzecz, na którą trzeba bardzo uważać, bo nie wszyscy może też mają takie poczucie humoru. Więc tutaj ja bym nie wychodziła właśnie tak za daleko. To jest ta pierwsza rzecz, o której możemy tu wspomnieć. Druga rzecz to są teksty pisane troszeczkę mechanicznie, zupełnie nie są nakierowane na klienta i na to, co on faktycznie chce wynieść z tej strony i z tego tekstu. Bo jak wchodzisz i widzisz ten fotel to chcesz się dowiedzieć między innymi, jaki materiał został wykorzystany, jakie są nóżki, czy na przykład można je wymienić, jak się to montuje, a ile to ma wysokości, ile szerokości, bo masz jakieś konkretne miejsce w domu, gdzie chcesz ten fotel postawić. Czyli drugi taki faktyczny błąd, że ten tekst nic nie wnosi do tego klienta. Jak zobaczysz, że ty w ogóle nie znajdziesz na tej stronie informacji o tym, ile, nie wiem, waży ten fotel, ile mierzy i jakie ma materiały, to po prostu z tej strony wyjdziesz. Nie zagościsz tam na dłużej. Więc to jest drugi błąd, że te teksty są nieprzydatne z takiego praktycznego punktu widzenia. Trzeci też taki błąd to są treści, które praktycznie brzmią tak samo. Może daleko im stricte do takich duplikatów wprost, ale takie niestety też się często zdarzają. I po prostu każdy produkt ma ten sam popis na przykład w 50%. Potem może jakieś jedno zdanie, które jest troszeczkę inne, ale te opisy są bardzo monotonne i są identyczne. A już tutaj mamy o krok od duplikatów. Bardzo często właśnie też właściciele początkujących sklepów nie zwracają uwagi na to, żeby te teksty były oryginalne i na przykład kopiują, załóżmy, że strony hurtowni albo jakiegoś innego sklepu, który ma podobny asortyment. To jest bardzo częsty błąd. Czyli właśnie taka trójka, o której wspomnieliśmy. Tych błędów, zwłaszcza na początku, nie warto popełniać.
Lubię też zawsze szukać takich porównań w świecie naszym rzeczywistym, namacalnym. I to co Ty mówisz chociażby z powielaniem tych opisów produktów. Wiadomo, że jeśli jest ich bardzo dużo to ciężko każdy przecież przerobić i zmienić. To jest trochę tak jak z t-shirt’em. Jest firma, która produkuje t-shirt’y, sprzedaje je mnóstwo sklepów stacjonarnych i one wszędzie wyglądają tak samo, ale przecież po to są manekiny, że każdy sklep może zrobić inną aranżację z tą koszulką. I to jest właśnie ta unikatowość. Czyli zawsze tę unikatowość można, gdzieś tę treść wpleść.
<p?
Tak. I tak samo jest w przypadku opisów produktów, których Ty mówisz. Załóżmy, że mamy koszulki, które występują w pięciu rożnych kolorach, jeden na przykład model koszulki. I teraz, jak to opisać? Nie da się ukryć, że to jest jeden i ten sam model. Więc zawsze pewne elementy będą stałe, jak na przykład wykonanie, jaki materiał, jaki rozmiar jest tej koszulki. Załóżmy to jest koszulka S w pięciu różnych kolorach. Ale to są takie stałe elementy, które zawsze muszą się też pojawić w tekście, bo załóżmy, że szukasz tej koszulki tylko w kolorze czerwonym, nie interesuje Cię koszulka zielona. Wchodzisz na tę koszulkę czerwoną i nie widzisz czasami informacji, jaki ona ma rozmiar, z czego jest wykonana, jak ją prać na przykład. Nie znajdziesz takich informacji, więc wychodzisz. Ale jeśli już wejdziesz na tę koszulkę i znajdziesz tam wszystkie te informacje to jest większa szansa, że Ty tam zostaniesz. Tak że ja jestem za tym, że w pewnym sensie faktycznie te opisy koszulek będą troszeczkę schematyczne, ale ja tutaj tego słowa „schematyczny” nie brałabym tak jako taki negatyw, bo to właśnie chodzi o to, żeby klient zawsze znalazł te informacje, których szuka, bo on nie wejdzie na pięć koszulek, tylko on wejdzie na tę jedną. Więc to jest element, który zawsze jest stały. Ale oprócz tego ja też jestem za tym, żeby z tej różnicy, czyli na przykład właśnie z tego koloru zrobić wyróżnik na plus dla tej konkretnej koszulki. I na przykład, jeśli jest to koszulka czerwona, to już możemy wspomnieć o tym, że to na przykład koszulka dla odważnych osób, która bardzo fajnie pasuje ze spodenkami w takim i w takim kolorze. A jeśli masz na przykład t-shirt biały to możesz już napisać, że to jest bardzo taka klasyczna propozycja, która dopasuje się i do spódniczki, do spodenek, do jakiejś dłuższej spódnicy na przykład za kostkę. Czyli zawsze te elementy pewne stałe muszą być, ale ja nie patrzę po prostu na to tak negatywnie, że to jakiś minus. A z tych elementów, które odróżniają, zróbmy faktycznie taki wyróżnik, że jak klient wejdzie i to przeczyta to stwierdzi, o, tak, to jest dla mnie w tej sytuacji.
Tak, niech te dane techniczne będą technicznymi, a z elementów dodatkowych róbmy show, że tak powiem, żeby była widoczność.
Tak, dokładnie.
Jeszcze wykorzystam to, że jesteś tutaj w studiu i jeszcze nie uciekasz. Jak byś miała dać kilka podstawowych porad dla właścicieli e-commerce’ów, co zrobić, żeby, mówiąc kolokwialnie, było dobrze z contentem?
Właścicielom sklepów poleciłabym, żeby od samego początku słuchali swoich klientów też, ponieważ ich klienci to jest bardzo bogate źródło wiedzy dla wszelkich działań content marketingowych. Jeśli klient o coś pyta, ma wątpliwości, nie wie, to my już wtedy możemy sobie to zapisać i zrobić z tego artykuł blogowy, zrobić z tego wpis w social media, wysłać newsletter na ten temat. Bardzo fajnie możemy to też wykorzystać w zakładce z najczęściej zadawanymi pytaniami – FAQ. Czyli ja bym była zawsze za tym, żeby po prostu być otwartym na tego klienta. I jak my jesteśmy otwarci na klienta, zaczynamy współpracę z agencją SEO, możemy przekazać jej całą tę wiedzę, właśnie jakie jest nasze otoczenie konkurencyjne, co nasi klienci najbardziej lubią, czego poszukują. I wtedy my już z takim bagażem tych informacji idąc do agencji SEO, jesteśmy w stanie stworzyć treści naprawdę skuteczne i takie stricte celujące w naszego klienta. To na pewno pierwsza rzecz. Druga to taka, żeby po prostu właściciele sklepów byli bardzo otwarci na współpracę z agencją i też nie bali się wchodzić w nowe formy tych działań content marketingowych, bo to inwestycja jest taka, że nie od razu się zwróci, ale jest długofalowa i naprawdę w tym dłuższym okresie jest bardzo, bardzo dobra i bardzo się zwracają te nasze nakłady też czy pieniężne, czy czasowe, bo content marketing to jest też czas.
Czasówka, chociażby tak jak Ty mówisz, te najczęściej zadawane pytania. Często jest tak, że mówię, kurczę, ciągle muszę odpisywać na maile na to samo pytanie. To samo się nasuwa, może napisz o tym wpis na blogu i wysyłaj linka.
Tak, dokładnie.
Wysyłaj linka i nie tracisz czasu, żeby to samo ciągle pisać.
Tak. I jeszcze ja bym dodała, że często może się trochę zapomina o tej zakładce, że ona jest taka stała. Damy tam kilka pytań i zapominamy o niej i w sumie nic się dalej nie dzieje, ale właśnie radzę, żeby ciągle te nowe pytania, które są, dopisywać tam i ciągle aktualizować tę naszą bazę wiedzy. Więc to są na przykład właśnie te dwa elementy dla właścicieli sklepów internetowych. Jeśli chodzi o pozycjonera z punktu widzenia copywritera i osoby tworzącej treści marketingowe, najważniejsza jest precyzja, dokładne wytyczne. Jeśli copywriter otrzymał po prostu dokładne wytyczne już na samym początku co do fraz kluczowych, nagłówków, ich rozmieszczenia, tak naprawdę nic więcej niż nam nie potrzeba, potocznie mówiąc. To są najważniejsze informacje, które musimy mieć od razu. A jeśli chodzi o copywritera to zawsze też jestem za tym, żeby wchodzić w buty klientów, czyli zawsze pisać ten tekst z punktu takiego widzenia, co ja bym się chciała dowiedzieć, czego mnie by brakowało w tym teście, co bym chciała usłyszeć w tym tekście od tego wirtualnego sprzedawcy, co bym chciała przeczytać. Tak że myślę też, że ta komunikacja na linii właśnie klient-pozycjoner-copywriter jest bardzo istotna. I to jest takie koło, które też się wzajemnie napędza.
Zdecydowanie tak. OK. Myślę, że poruszyliśmy dużo ciekawych tematów, dużo wątków. Myślę, że dużo materiału do przemyślenia, zwłaszcza dla właścicieli e-commerce’ów. My możemy chyba życzyć właścicielom e-commerce’ów przede wszystkich udanych kampanii content marketingowych.
Dokładnie.
Dużej ilości contentu, merytorycznego contentu i wartościowego przede wszystkim. Tak jak zaczęliśmy od tej wartości to myślę, że też na wartości możemy skończyć. Niech ten content tę wartość wnosi w te e-commerce i szerzy wiedzę wśród klientów.
Jak najbardziej. Zgadzam się całkowicie.
Super. Dzięki wielkie za wizytę.
Dziękuję.
I do zobaczenia wszystkim. Cześć.
Dziękuję.
Oddzwonimy na wskazany numer telefonu, aby umówić się na dogodny dla Ciebie termin niezobowiązującej konsultacji z naszym specjalistą.
Do usłyszenia!