- ICEA
- /
- Zapytaj o SEO
- /
- SEO i UX – yin i yang eCommerce ☯️
SEO i UX – yin i yang eCommerce ☯️
To cześć, witam wszystkich. Scena Zapytaj o SEO znowu działa i zaczynamy tak naprawdę pierwszy z dwóch paneli dyskusyjnych, stąd też dwóch gości: Paulina Appelt i Michał Ziach.
Cześć Wojtku.
Cześć.
Mamy tutaj taki duet, nie daj się, czyli połączenie takiego yin i yang, można by powiedzieć, czyli UX i SEO. Dlaczego w ogóle spotykamy się w takim gronie? No bo bardzo modną, hasłowo przynajmniej usługą, w ostatnim czasie jest tak zwane SXO. Wcześniej gdzieś tam z amerykańskiego znane jako SUX. Nazwa mało marketingowa, może dlatego przekształcona na SXO, ale tak naprawdę jest to połączenie usługi SEO i UX. Bardzo często spłycane bardzo mocno, a spłycić tego tak bardzo się nie da, bo SEO, jako sama usługa w sobie, tutaj mogę się bardziej wypowiedzieć na pewno niż w UX-ie, jest dyscypliną bardzo skomplikowaną. Często jest skomplikowana dla samych specjalistów, którzy się nią zajmują, a co dopiero dla klientów, którzy tą usługę jakby zamawiają. A do tego dorzucając jeszcze bardzo enigmatyczny UX, o którym też dzisiaj chociażby z Łukaszem Bisem rozmawialiśmy, gdzie często jest to mylone, ten UX, z UE, czyli z interfejsem samym użytkownika. To już w ogóle dochodzi do dużego misz maszu. I ja starałem się, właściwie postawiłem taką może kontrowersyjną tezę, może nie, też bym chciał, żebyście wy może ją próbowali obronić, że nie da się przeprowadzić takiej usługi SEO plus UX za pomocą jednego specjalisty.
Chyba ciężko jest z tym polemizować. Natomiast bardzo mi się spodobało to co powiedziałeś na początku o tym yin i yang. Bardzo fajnie to brzmi. Ja, jako pozycjoner, bo też z tego wychodzę, to jest moim fundamentem, to zawsze miałem ciągoty do kwestii użytecznościowych. Do tego, że chciałbym coś poprawić w serwisie, bo widzę, że można byłoby, natomiast to nie był mój obszar kompetencji. Powiedziałeś o tym, że ta nasza część, czysto SEOwa jest techniczna, jest złożona, jest skomplikowana, ale jak jechaliśmy tutaj z Pauliną, to słuchałem jak często ona zderza się z niezrozumieniem klienta, więc zakładam, że to jest skomplikowane też po drugiej stronie. Natomiast mając ciągoty, nie mając czasu, nie mając kompetencji, musiałem to odsuwać i doskonale w tym miejscu wchodzi na przykład współpraca z Pauliną. Gdzie ja się mogę skupić na czysto technicznym elemencie, a Paulina wejść ze swoją zabawą nad użytecznością, nad przyjemnością interfejsu.
Tak, dokładnie. Tutaj dochodzi też taka sprawa, że faktycznie większość klientów cieszy się, że mają ruch, że rzeczywiście klienci wchodzą na te strony, natomiast pytanie jest, co znajdują potem? Co znajdują po wejściu na te strony? Czy jest to strona, która jest użyteczna przede wszystkim, czy jest praktyczna, czy rzeczywiście spełnia swoją funkcję, a dalej idąc dochodzi ten aspekt właśnie doświadczenia, tych emocji, więc tutaj faktycznie te dwie sprawy się bardzo przenikają.
Możesz fajny przykład opowiedzieć, bo rozmawialiśmy wcześniej, przed naszym spotkaniem Wojtku z Tobą, o dużej marce, gdzie jasne, UX, poprawiony UX może oddziaływać na współczynnik konwersji i poprawiać wysokość sprzedaży w sklepie, ale może też poprawiać sentyment wobec marki, wobec brandu, ocieplać jego wizerunek, zmniejszać liczbę hejtu. Opowiesz więcej o tym jak to wyglądało?
Pewnie. Mieliśmy akurat niedawno taki przykład faktycznie bardzo znanego klienta, który jest promowany przez bardzo popularną osobę w Polsce, również za granicą, więc wiadomo, że faktycznie ruch na stronie by był, sprzedaż również by była. Natomiast tutaj właśnie dochodzi ten aspekt emocji, ponieważ gdzieś tam na forach czy na mediach społecznościowych bardzo dużo znaleźliśmy takich komentarzy związanych z dużą irytacją, frustracji klientek, które nie potrafiły w pewien sposób, nawet nie w pewien sposób, często po prostu nie potrafiły dokonać zakupu na stronie, przez co wysyłały masę pytań. Masę, gdzieś tam, zapytań w ogóle jak poprawnie dokonać zakupu, takiej najprostszej rzeczy na stronie. No więc to wiązało się z jakąś irytacją i ok, strona jest popularna, strona jest znana, natomiast w dalszej kolejności ona się wiązała z jakąś irytacją. Przede wszystkim z takim, no nie wiem, że rzeczywiście jest to coś znane, ale dlaczego ja nie czuję takiego momentu tej emocji, którą korzystam z tego produktu, nie czuję tego w trakcie korzystania ze strony. No więc nawet jeżeli dalej ona sprzedawała, to zostawała jakaś taka niechęć. Jakaś taka, takie uczucie niefajne, takie meh. No i w tym momencie zaczynało się pytanie tak naprawdę, gdzie tutaj jest ta konwersja. Chodzi tutaj głównie o to, że rozwiązując jakieś problemy, które my, jako uxowcy znajdziemy, zweryfikujemy, to zmniejszy się ilość zapytań, zmniejszy się ilość zgłoszeń do infolinii, więc tak naprawdę to lepszy też sam UX zespołu, który pracuje przy tym produkcie, ponieważ nie będą się gdzieś tam też zmagać z tym bólem klientek, które go doświadczają.
I tak, z punktu widzenia biznesowego, to typowa optymalizacja też kosztowa, bo wtedy zespół supportu nie jest potrzebny, żeby był taki duży. To ja bym chciał też trochę nawiązać do tego, co ty mówiłeś Michał, że ja też zawsze pracując nad projektami seowymi zawsze mam z tyłu głowy to, że faktycznie ten ruch, który sprowadzam do tego sklepu, bo mówimy głównie tutaj o e-commersie przecież, on ma finalnie skonwertować, bo co z tego, że ma bardzo dużo tego ruchu skoro on z jakiegoś powodu nie generuje przychodu w e-commersie. Inna sprawa, jeśli faktycznie idę tylko w budowanie widoczności jak największej, nie patrzę na co tą widoczność buduję, to wtedy mogę mieć pretensje sam do siebie, że źle zabrałem się za strategię budowania tego ruchu. Ale jeżeli widzę, że są to faktycznie takie money key words’y, czyli te fazy sprzedażowe, które są wysoko, z nich widzę, że jest duży ruch po GSC, że tych przeklików jest dużo i tak dalej, ale mimo tego nie ma tej sprzedaży, to mogę mieć, pierwsze co przychodzi mi do głowy, to cena może grać tutaj tą rolę i jest jakiś tam problem. Ale jeśli widzę, że to cena jest w miarę OK, to trzeba szukać dalej. No i właśnie, jak w ogóle w kontekście takie usługi SXO, jeszcze może na razie samego UX-a, jak w ogóle znaleźć te punkty, które są problematyczne?
Oczywiście najłatwiej jest zapytać użytkowników i dlatego właśnie przeprowadzamy badania z użytkownikami, które nam pokazują tak naprawdę na takich nagraniach, takich sesjach, gdzie użytkownik przechodzi przez ilość czynności, które zazwyczaj robi, typu wchodzisz na stronę, chcesz zakupić buty, to wiadomo, że przeszukujesz sobie, filtrujesz. I my takie nagrania gdzieś tam wykonujemy i na tej podstawie badamy i widzimy, gdzie się użytkownicy zatrzymują, co im się podoba, co nie. I to jest oczywiście taki najlepszy sposób sprawdzenia tego, co w stronie wymaga poprawy. Natomiast druga kwestia to są audyty użyteczności, które wykonujemy. To są audyty, które nie są wykonywane tylko na podstawie jakichś naszych widzimisię, ale przede wszystkim i wyłącznie na heurystykach, które są gdzieś tam takimi zbiorami zasad, które zostały stworzone przez pionierów UX-a, więc tak naprawdę wiemy, że opieramy się na czymś, co jest bardzo konkretne. I to tak naprawdę pomaga nam wykryć te błędy właśnie na stronie. I na podstawie tych wykrytych błędów pokazujemy rekomendacje, czy to właśnie na makietach, które tworzymy, czy rzeczywiście też na analizie konkurencji, którą wcześniej wykonujemy.
Ale uzupełniając tę historię o heurystykach, o tym, że opieramy o audyty uxowe, o jakieś założenia takie bazowe, fundamentalne, przebadane i sprawdzone, to rozmawialiśmy wcześniej o tym, że i ja, jako pozycjoner i Ty jako uxowiec ścieramy się z tym, że klienta trzeba uczyć i edukować cały czas z tego co robimy dla niego, bo i SEO może być w pewien sposób enigmatyczne i klient może tego nie rozumieć i tak samo ścierasz się z tymi swoimi problemami w przypadku UX-a. Rozmawialiśmy o przykładzie klienta, który był bardzo zadowolony ze swojego sklepu, bardzo mocno przekonany, że on jest super. On sam był bardzo mocno zaangażowany w jego stworzenie, był deweloperem, mimo że był szefem i prowadził firmę, angażował się też w jego stworzenie. Był według niego wygłaskany i naprawdę na pięć gwiazdek dopięty. I z jakim oporem spotkaliśmy, kiedy ten audyt był mu przedstawiany, ten audyt uxowy i to nawet nie audyt sam, ale też badania z klientem, które on wciąż podważał, mimo że to był jednoznaczny komunikat od klienta, że hej, to jest złe, gubię się, nie mogę tego znaleźć, to jest za dużo contentu, tu nie ma tego, czego szukam, to wciąż nie docierało. Tam finalnie nie wiem jak temat się potoczył, natomiast to jest przewaga i audytu, i badania, bo przy audycie bardzo mi się podoba, że to nie jest widzimisię jakieś, tak jak powiedziałaś, tylko to jest oparte o konkretne heurystyki, a przy badaniu jeszcze lepiej, bo faktyczny użytkownik pojawia się gdzieś w procesie i ma okazję się wypowiedzieć.
Ja myślę, że w takich sytuacjach, kiedy ta duża wątpliwość, to chyba testy AB wjeżdżają całe na biało, jak to się mówi i to jest chyba podstawa w ogóle całej usługi, którą ma wiązać właśnie dostarczanie ruchu organicznego, czyli SEO, z jego konwertowaniem, czyli z tym UX-em, to test AB jest chyba takim elementem niezbędnym w całym procesie.
Może nie nazwałabym tego podstawowym, takim elementarnym, bo rzeczywiście jest kluczowy i istotny, bo pokazuje przede wszystkim liczby, a ogólnie lubimy dane. Na tej podstawie wiemy tak naprawdę, co można polepszyć. I to prawda, testy AB też nam bardzo pomagają, aczkolwiek ja tutaj będę mocno stała przy tym, że rzeczywiście warto zacząć może od samych audytów czy badań, żeby w ogóle zobaczyć gdzie występuje błąd. Dopiero na tej podstawie zobaczyć, w których obszarach możemy wdrożyć te testy AB.
Lubię w testach AB to, że są policzalne, są konkretne, to są po prostu liczby, natomiast bardzo często pracujemy na przykład nad budowaniem zaufania użytkownika do serwisu w jakichś sposób, co jest mało mierzalne, co ciężko jest sprawdzić i nazwać jednoznacznie. Niektóre elementy, które poprawiamy w interfejsie, nie wiem, podkreślamy USP gdzieś w nagłówku, gdzieś na karcie produktowej, to buduje zaufanie już klienta do danego serwisu. I to do czego dążę, do czego chcę nawiązać to to, że usługa SEO jest długoterminowa, jest cykliczna, trzeba się nastawić na dłuższą współpracę i bardzo fajnie widać też przy UX-ie, bo te działania też warto wykonywać cyklicznie, też warto je powtarzać. I tu fajnym przykładem jest ten produkt z narzędziem do nagrywania sesji, bo zachowanie użytkownika może zmieniać się. I teraz, powiedzmy, my na podstawie analizy w jakimś pierwszym momencie przyjmujemy wnioski, przyjmujemy jakieś założenia, wprowadzamy zmiany w serwisie na tej podstawie, ale za kwartał, za dwa kwartały, za trzy kwartały możemy do tego wrócić i ocenić jednoznacznie, czy nasze wnioski były dobre, bo już w tym momencie klient się nie gubi, bo poprawiliśmy system filtrowania na przykład i jest bardziej intuicyjny i to jest faktyczna wartość dla klienta. To jest coś, co ja cenię sobie w takiej współpracy, kiedy mogę nie być jako jeden w zespole, jako pozycjoner, ale mam też obok uxowca, bo ta synergia, to jak te usługi się zazębiają i uzupełniają nawzajem daje super efekt.
OK, synergia super, fajnie tak sobie tego posłuchać w świecie idealnym, ale ja miałbym trochę problem, kiedy chcę wypchnąć dwa i pół tysiąca znaków tekstu nad kategorią produktową, a uxowiec mówi co wy robicie, użytkownik, nawet badania użytkowników, oni mówią po co mi to w ogóle, zasłania mi tylko produkty i wtedy chyba jesteś w roli tego właściciela z tego e-commerce’a o którym mówiłeś wcześniej, który mówi nie, oni się nie znają i może jest jasny komunikat, to nadal jest ta prawdziwsza prawda i zasadność niektórych działań. I jak sobie w takiej sytuacji w ogóle z tym poradzić? Bo tutaj dochodzi do tego chyba największego starcia, bo dopóki wszystko idzie gładko, to tak naprawdę można tą usługę prowadzić bardzo, że tak powiem, rozstrzeloną. Można mieć część usługi uxowej w jakiejś agencji, część w SEOwej, w jakiejś contentowej, jeszcze w innej. Ale w pewnym momencie pojawia się ten poziom zgrzytu, gdzie trzeba dojść do kompromisu i to jest chyba ten najtrudniejszy moment do współpracy w ogóle.
Myślę, że bardzo pomocne jest wtedy to, kiedy te dwie osoby, ta dwójka specjalistów jest jednak z tej samej agencji, w pewien sposób współpracuje, bo może mieć pewne mechanizmy wypracowane, czy pewne ścieżki przepracowane. Spotykałem się często z tym, kiedy, prosty przykład, SEO było w jednej agencji, UX był w innej agencji, na przykład jeszcze content managment był w trzecie agencji to bardzo często te trzy elementy się z sobą gryzą w jakichś sposób. I zamiast wypracować jakiś konstruktywny kompromis, coś, co da wartość, być może będzie kompromisem, bo z czegoś trzeba zrezygnować gdzieś, to mimo wszystko efekt finalny będzie lepszy niż żebyśmy tylko podważali swój nieprofesjonalizm, próbowali zarzucić tej innej agencji, hej, bez sensu są te twoje zalecenia co do UX-a. Mi zależy na tym, że kontent był nad listingiem produktowym, bo wtedy mogę pracować nad widocznością, tylko dojść po prostu do kompromisu. I wtedy powstają dziwne twory typu kontent w lewym side barze pod systemem filtrowania, zwinięte trzy razy z jednym nagłówkiem wyświetlonym. To są najciekawsze z rozwiązań.
Do takiej konstrukcji dochodzi, ale faktycznie nie można powiedzieć, że powiedzmy agencja uxowa mówi źle, bo oni mówią dobrze na podstawie danych, które zebrali. Ty jako pozycjoner chcesz zrobić jak najlepsze pozycje i wiesz jak do tego doprowadzić, ale w pewnym momencie trzeba zważyć bardzo mocno, które z tych działań w tym momencie będzie tym bardziej zasadnym i kto w takim duecie, jak Wasz, podejmuje taką decyzję finalnie, bo mam wrażenie, że nie jest to rzut monetą. Myślę, że też nie kwestia pojedynku, ale takiej racjonalizacji.
Już sobie sam odpowiedziałeś na to pytanie tak naprawdę w tym, co mówiłeś, w zależności do tego na jakim etapie dany produkt jest i tak naprawdę to jest ta odpowiedź, bo to wszystko zależy od momentu, w którym jesteśmy, czego potrzebuje ten dany produkt, więc to wszystko zależy od sytuacji, nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.
Ja myślę, że często to jest okazją do stworzenia czegoś ciekawszego zwyczajnie, powiedzmy, Paulina, Ty mówisz jednoznacznie, że kontentu nad listingiem być nie może, a ja mówię jednoznacznie, że chcę mieć tam 10 tysięcy znaków i koniec w temacie, bez tego nie wypromuj tej frazy klientowi, więc czemu chociaż nie przetestować rozwiązania tego, że rzucę 500 znaków, niech będzie cokolwiek, żebym mógł tego high linka tam wpakować, uzasadnić jego obecność, a pod spodem kontent podzielić na, nie wiem, zwijaną sekcję FAQ-u plus zajawkę do artykułu w pewien sposób. Rozłożyć ten kontent, to 10 tysięcy znaków w taki sposób, żebym ja miał cień szansy na to, że to będzie użyteczne dla klienta, dzięki czemu argumentuję to Paulinie, ale ja mimo wszystko kontent wprowadzę. Zadbam o to, żeby nasycić go frazami odpowiednio, żeby go odpowiednio rozłożyć i ustrukturyzować, dzięki czemu będę miał wciąż szansę rankować na coś, a nie będzie to przynajmniej psuło czy zaniżało konwersji czy odrzucało użytkowników.
Plus oczywiście możemy to zbadać użytkownikami.
No dobra, to może ja się wcielę troszeczkę we właściciela e-commerce’a, który nie do końca rozumie jedną i drugą usługę, bo też nie muszę jej rozumieć, po to wam płacę, żebyście ją za mnie robili. Ale rozwiniecie trochę tego sxowego cukierka, bo to wszystko fajnie brzmi, a tak naprawdę na co ja mogę liczyć ze strony specjalisty SEO i ze strony specjalisty UX czy analityka w całym tym procesie SXO?
To prościutko i na liczbach. Załóżmy, że masz e-commerce, który istnieje już pół roku przynajmniej, masz 10 tysięcy użytkowników miesięcznie z kanału organic, mówimy o nim dla uproszczenia, choć co jest fajne w działaniach UX-owca, one oddziałują na wszystkie kanały i przekładają się na poprawę współczynnika konwersji wszędzie. Natomiast 10 tysięcy, tworzymy sobie strategię na 12 miesięcy, zakładamy stuprocentową skuteczność, po tych dwunastu miesiącach z 10 tysięcy ruchu robi ci się 100 tysięcy ruchu organicznego, a w międzyczasie pracujemy nad współczynnikiem konwersji, który na początku był, powiedzmy, na poziomie 0,9 i poprawiamy go tylko do 1,1, o dwie dziesiąte punktu procentowego. Średni koszyk 100 złotych, załóżmy, nie każcie mi tego na szybko przeliczać, natomiast wzrósł ci ruch o 90 tysięcy użytkowników. Średni koszt został ci na poziomie 100 złotych z każdego zakupu, a jednocześnie zwiększyliśmy ci współczynnik konwersji, więc nie dość, że ja jako pozycjoner sprowadziłem ci więcej użytkowników, to Paulina, jako specjalista UX zadbała o to, żeby oni częściej kupowali i finalny efekt dla ciebie jest taki, że masz z tego więcej pieniędzy.
OK, czyli ja rozumiem to też troszeczkę w ten sposób, staramy się jakby zracjonalizować sobie zakres działań, który do tego może doprowadzić tak naprawdę, bo to jest gdzieś chyba to clue. Jestem specjalistą SEO, co prawda kampanii samodzielnie nie prowadziłem, ale wiem, że potrzebuję linków, treści, optymalizacji technicznej, ale co potrzebuję, bo wiem, że zasobem, który potrzebuję w SEO jest budżet na linkowanie, copyrighter albo zamówienie kontentu, ale jakiego zasobu ja tak naprawdę potrzebuję, żeby przeprowadzić w ogóle proces UX-owy?
Poza Pauliną potrzebujesz dewelopera jeszcze. Bardzo często rozbijamy się o to, że przygotowujemy zmiany i to w sumie dotyczy i pozycjonera i uxowca, że my przygotowujemy super plan, fantastyczny, potrafimy uzasadnić, uargumentować, że to faktycznie przełożyć na inne widoczności, na sprzedaż, ale na przykład przez ograniczone zasoby deweloperskie, albo przez byt zamknięty SAS, który nie umożliwia nam wprowadzania zmian, nie jesteśmy w stanie zaimplementować tego, co jest konieczne, co doradzamy i wtedy jest faktycznie problem. Albo szukamy innego rozwiązania, które już z założenia może być mniej skuteczne, albo robimy emigrację na platformę, która jest bardziej elastyczna, która dostosuje się do tych naszych wymagań, czy zaleceń, czy wytycznych.
Dobra, mówicie o badaniach użyteczności, o postawie heurystyk, czy to jest audyt na podstawie heurystyk.
Audyt.
Mamy też badania z użytkownikami, gdzie faktycznie jest selekcja jakiejś tam grupy docelowej, są to nagrania. Ja sam słyszałem kiedyś nagranie z takiego badania, czy to była transkrypcja, że faktycznie padły tam słowa niecenzuralne i to jest chyba mocny sygnał, że coś jest na stronie nie tak. Ale to wchodzimy dość głęboko w takie aspekty bardzo analityczne, ale na pewno na ilości kejsów, które przerobiliście mam wrażenie, że poprawa tego UX-a, czyli zrobienie tego SXO zaczyna się gdzieś od bardzo prostych elementów czasami, jak chociażby dla mnie taką podstawą, gdzie ja na przykład czuję się zniechęcony, kiedy widzę tajtla w Google na przykład, że jest zniżka 10 procent na asortyment. Wchodzę, a tam wcale nie ma tej zniżki i ja już czuję się mocno…
Oszukany.
Tak. Może nie oszukany, ale zawiedziony. Czuję się wprowadzony w błąd. Jeśli już na tym etapie mam ten problem, to już dalej chyba w ten proces nie bardzo chcę wchodzić w ogóle zakupowy. Jakbyście mogli gdzieś takie podrzucić tipy dla kogoś kto nie jest jeszcze przekonany do tego, że potrzebuje oddziału specjalistów SEO, linkbuilderów, kontentowców, analityka, dewelopera i uxowca. Na co by zwrócić w ogóle uwagę w całym takim procesie, gdyby chciał samodzielnie spróbować przejść przez najprostszy możliwy proces poprawy tych podstawowych elementów?
Jakby powiedzieć najprościej, dla takiej osoby to przede wszystkim się zempatyzować. Zempatyzowąć z użytkownikiem, czyli tak naprawdę pomyśleć, co ja w butach takiej osoby, będąc nią, czego bym potrzebowała? Bo często patrzymy ze swojej perspektywy, właśnie z tego widzimisię, o którym wspomnieliśmy, natomiast trzeba zawsze zwrócić uwagę kto jest tak naprawdę odbiorcą mojej strony i czego on potrzebuje? Od takich najprostszych rzeczy, o których często właśnie zapominamy, o których wspomniałeś, czyli właśnie spójność. A nie ukrywajmy, tak naprawdę w większości naszych audytów jednym z najczęściej popełnianych błędów jest właśnie brak spójności i ona jest ogromnie irytująca dla użytkowników, co widać w trakcie naszych badań. Czujemy się po prostu oszukani, brakuje tej wiarygodności wobec firmy. Natomiast faktycznie wcielenie się właśnie, takie było wejście właśnie w te buty użytkownika, przejście przez najważniejsze podstrony i tak naprawdę zobaczenie, porównanie na przykład do mojej ulubionej strony, czy to wszystko działa. To są najprostsze rzeczy często, o których zapominamy.
Jaka jest najprostsza ścieżka podparta jakimiś danymi? Wejść w Google Analytics, zobaczyć czy mamy więcej ruchu z desktopa czy z mobile, często będzie mobile, i dokonać zakupu. Faktycznie jakiś produkt w swoim własnym sklepie kupić. Przejść ścieżkę od deski do deski. Fajnie jeszcze jest, podejrzewam, pokombinować ze sposobami dostawy, sposobami płatności, zobaczyć czy wszystkie działają. Opowiadałaś mi kiedyś sytuację z tym jak płatność, jedną z popularnych usług dostawcy bramek płatności, fantastycznie to nazwałem, po prostu nie działała, co budziło frustrację i irytację i ja, jako właściciel e-commerce po prostu tracę na tym, więc nie uruchamiając zastępu specjalistów po prostu zrobić zakupy w swoim sklepie. Prosta ścieżka.
OK, no ja pamiętam też taki przypadek, który mieliśmy, gdzie faktycznie na mobilce nie można było sfinalizować transakcji, bo przycisk przejdź dalej z koszyka był wysunięty poza obszar widoczny dla użytkownika na mobilce.
Albo analogiczna sytuacja, kiedy musisz potwierdzić zgodę na przekazanie swoich danych i przetwarzanie tych danych i prosty element zróbmy klikalny cały ten napis ze zgodą, a nie tylko malutki check box, który może jest jeszcze przykryty jakimś innym elementem, bo jeżeli nie da się go zaznaczyć, to się nie przejdzie dalej w tym koszyku.
Albo chociażby podpowiedź naprawy błędu. Ile jest taki osób, które widzi, że rzeczywiście gdzieś jest ten błąd, natomiast totalnie nie wiedzą gdzie on jest? Chociażby format kodu pocztowego, najprostsza rzecz. To są naprawdę często drobiazgi, które wpływają potem na totalną irytację użytkowników i na to też trzeba zwrócić uwagę. Plus właśnie, żeby wyjść z tego widzimisię, gdzie nam się wydaje, że dużo wiemy, bo jesteśmy właścicielami jakiegoś sklepu, natomiast faktycznie może warto też zaprosić po prostu osoby gdzieś tam obok nas, które nie są jakby w tym, ale rzeczywiście, żeby przeszły przez te procesy i na podstawie tego potrafiły nam coś więcej powiedzieć, bo to jest właśnie kluczowe.
To w tym kontekście fajne jest jeszcze słuchanie klienta. Umożliwienie mu jakichś kanałów przez które może przekazać swój feedback, czy nawet zgłosić problem i szybko dostać rozwiązanie. Miałem swojego czasu klientkę, która sprzedawała tylko przez e-commerce, przez swój, nie wychodziła na żadne marketplace’y. To było na prestashop bodajże postawione. I miała jakiś problem na etapie koszykowym, który wysypywał serwis. Nie pamiętam szczegółów, nie będę sobie ich odtwarzał w tym momencie, natomiast live czat wdrożony na stronie umożliwiał proste wklejenie na skontaktowanie się z obsługą klienta. Ona w telefonie dostawała powiadomienie, mogła zareagować. Jeżeli jeszcze jakieś dane o tym kliencie mamy to przedzwonić, dopytać, spróbować odtworzyć tę ścieżkę i przede wszystkim słuchać tego feedbacku, to jest też sposób na takie pierwsze podstawowe audyty UX-owe, czy serwis działa i spełnia oczekiwania użytkownika.
OK, ja myślę, że to takie ładne pozytywne zakończenie, bo czas nas goni. Już 25 minut naszej rozmowy minęło. Trochę na początku mówiłem, że szybko zleci, a myślę, że wszyscy, którzy chcieliby troszeczkę więcej o SXO posłuchać i pewnie się gdzieś tam skonfrontować, może swoją stronę, z realiami, które są, to myślę, że nie macie nic przeciwko temu, żeby poświęcić ten czas w kuluarach i taką stronę przejrzeć, trochę o tym porozmawiać. Także jak najbardziej wszystkich zapraszamy. No i co, dziękuję wam bardzo, że zgodziliście się wystąpić, mimo że troszkę stresu na początku było, to pięknie poszło, a my co? Czekamy za następnym prelegentem.
Dzięki Wojtku.
I zapraszam do kuluarów.
Oddzwonimy na wskazany numer telefonu, aby umówić się na dogodny dla Ciebie termin niezobowiązującej konsultacji z naszym specjalistą.
Do usłyszenia!