Dziś będzie sporo narzekań na Google i trochę żartów z byłego reprezentanta Polski.
Profil firmy może wyświetlać nieprawidłowe ceny usług
Dla Google wszystko ma swoją cenę. A nie powinno.
Google już od jakiegoś czasu umożliwia dodawanie usług do Profilu firmy. Żadna nowość. Problem w tym, że zaczęło samo te usługi wyceniać. I teraz na wizytówce potrafią wyświetlać się nieprawidłowe, całkowicie oderwane od rzeczywistości ceny. Tu Google da dolara, tam sto, a przy innej usłudze napisze, że jest darmowa. Normalnie jak na loterii. Przewidujemy sporo negatywnych opinii od wprowadzonych w błąd klientów. Także jeśli dodaliście w profilu jakieś usługi, to lepiej rzućcie na nie okiem.
Źródło:
https://www.seroundtable.com/google-business-profile-services-incorrect-pricing-35080.html
Najpierw HTML, potem render
Gary Illyes z Google zdradził, że Google czasami nie renderuje całej strony przed pokazaniem jej w serpach albo wiadomościach. Wszystko zależy od tego, jak gorącym newsem jest dana treść i jak szybko Google musi ją zaindeksować.
Oczywiście nie oznacza to, że Google nie wyrenderuje strony w pełni. Kiedyś to zrobi. Ale jeśli Google zależy na czasie i chce pokazać daną stronę w wyszukiwarce w ciągu kilku minut od publikacji, to najpierw przetworzy HTML, a po jakimś czasie wróci i na spokojnie wyrenderuje stronę, aby ją lepiej zrozumieć.
Źródło:
https://www.seroundtable.com/google-news-render-search-index-35113.html
Atrybut rel=dofollow nic nie znaczy dla Google
Czas na tradycyjną ciekawostkę od Johna Muellera. Tym razem nasz ulubiony ekspert podzielił się przemyśleniami na temat atrybutu rel=dofollow. I wychodzi na to, że Google ignoruje go tak samo, jak Tomasz Hajto zasady ruchu drogowego.
John przyznał, że rel=dofollow nie ma dla Google absolutnie żadnego znaczenia i równie dobrze możemy używać za niego wymyślonych atrybutów, bo Google uznaje tylko trzy: nofollow, sponsored i ugc.
Źródło:
https://www.seroundtable.com/non-supported-rel-link-attributes-google-35100.html
ChatGPT wygrywa walkę o pozycje
Znacie The Verge? Ten amerykański portal poświęcony technice opublikował niedawno artykuł, dzięki któremu wbił do TOP 10 na frazę “najlepsza drukarka 2023”. Fraza konkret, jak więc udało im się to osiągnąć? Skorzystali z ChatGPT.
Artykuł o tytule: “Najlepsza drukarka 2023: po prostu kupcie taką samą drukarkę laserową Brothera, jaką mają wszyscy, jest w porządku” liczy sobie 600 słów, z czego 275 napisała sztuczna inteligencja. Sam autor zresztą ostrzega, żeby nie czytać fragmentu autorstwa GPT, bo to bełkot pod algorytmy, i radzi, by kupić pierwszą drukarkę laserową, która pojawi się na przecenie. Jakieś cyferki, modele, porównania, nic jego zdaniem nie ma znaczenia, bo każda drukuje tak samo.
Doceniamy szczerość. I polecamy artykuł, bo choć nie dowiecie się z niego niczego sensownego o drukarkach, to jest on celnym komentarzem na temat wpływu sztucznej inteligencji na jakość contentu w sieci. Jasne, Verge to szanowany portal o dużym autorytecie, więc siłą rzeczy zawsze będzie faworyzowany w wynikach wyszukiwania, no ale bez przesady. Jak ktoś wpisuje hasło “najlepsza drukarka”, to raczej szuka konkretów popartych liczbami, a nie satyrycznego tekstu, w którym autor wprost przyznaje, że pół artykułu nie ma w ogóle sensu, no ale musi pompować liczbę znaków, bo Google kocha dłuższe materiały.
Źródło:
https://searchengineland.com/verge-best-printer-2023-394709
Oddzwonimy na wskazany numer telefonu, aby umówić się na dogodny dla Ciebie termin niezobowiązującej konsultacji z naszym specjalistą.
Do usłyszenia!