- ICEA
- /
- Zapytaj o SEO
- /
- Czy warto postawić na PrestaShop? 🛒
Czy warto postawić na PrestaShop? 🛒
Cześć wszystkim. Ruszamy dalej na północ z naszym „Zapytaj o SEO on tour”. Dzisiaj jesteśmy w Toruniu. Naszym gospodarzem i moim Marcin Łuczak – Jash Technologie. Marcin, znajdujemy się właśnie na wałach muzeum twierdzy Toruń. Z tego co rozmawialiśmy jeszcze przed nagraniem, to chyba też mniej więcej, co znajduje się za nami, ja nie do końca. Widok mamy na starówkę.
No tak. Starówka jest praktycznie już na wyciągniecie ręki. Tam widzimy ratusz, kilka kościołów, między innymi Mariackim i jezuitów, i Wojskową Komendę Uzupełnień. Dla tych, którym się nie udało w handlu internetowym.
Jeśli mówimy o handlu internetowym, bo w sumie dobrze zacząłeś, to chyba podstawą tego handlu jest posiadanie platformy sklepowej, platformy e-commerce’owej. Wy zajmujecie się wdrożeniami przede wszystkim PrestaShop, która jest chyba jedną z najpopularniejszych w branży platform, takich nie sourcowych.
To znaczy tak. W Polsce jest drugą najpopularniejszą, przy czym różnica pomiędzy pierwszym a drugim miejscem to jest, powiedzmy, 10%, bo woocommerce ma 13 tysięcy 700 sklepów, a PrestaShop 13,300. Więc ta różnica jest naprawdę niewielka. Jest jedną z trzech najpopularniejszych i też w Polsce trzeba wziąć pod uwagę, że to podium bardzo wyróżnia się od reszty peletonu. To znaczy mamy woocommerce, PrestaShop i Shoper, które mają powyżej 10 tysięcy. I następne, które jest na czwartym miejscu, to ma poniżej 3. Tak że przepaść jest ogromna.
Jak myślisz, skąd wynika taka różnica w tej popularności? Pierwsza, która mi przychodzi do głowy, którą słyszę bardzo często w rozmowach z klientami, ze specjalistami, bo Presta to jest za darmo, jest opensource’owa.
Tak.
Super, fajnie, ale z tym za darmo to nie jest do końca tak prosto, jak by się wydawało.
Opensource nigdy nie jest za darmo. Za darmo jest podstawka, którą możemy sobie zainstalować. Natomiast trzeba pamiętać, że jak chodzi o sklep internetowy, trzeba pamiętać, że bierzemy udział zawsze w wyścigu. Czyli, jeżeli sprzedajemy jakikolwiek towar, jesteśmy jednym z wielu ludzi, którzy sprzedają ten towar. Nie osiągniemy przewagi nad nimi, jeżeli będziemy robili to co wszyscy. Dlatego korzystanie z samej podstawki, podstawowej instalacji PrestaShopa, czy to jest woocommerce, czy to PrestaShop, czy Magento nawet, które też można samodzielnie zainstalować, pozwoli nam na sprzedawanie, ale nie pozwoli nam uzyskanie przewagi konkurencyjnej. Dlatego wszelką wartość dodaną, która możemy zbudować na rynku, wymaga jakichś indywidualnych praw, dostosowań, też analizy, prób i błędów, testów A/B, które pozwolą nam na jakby wytropienie tych rozwiązań, które najbardziej przyciągają klientów. No a to wszystko kosztuje czas pracy specjalistów, w związku z tym pieniądze.
Właśnie, bo mówimy o tym, że wiele elementów trzeba dostosować, mówisz tu o przewadze technologicznej, to nie jest tylko przewaga, jeśli chodzi tylko o kwestię modułów zastosowanych w treści, ale też w ogóle samego wyglądu sklepu, podążanie za trendami, bo też o tym chyba warto wspomnieć, że w ogóle sam rozwój CMS-ów napędza sam rynek, bo klienci chcą czegoś nowego, właściciele biznesów starają się to dostarczyć. I w tym momencie pojawia się deweloper, bo faktycznie gdyby spojrzeć na to tak zupełnie po laicku to wystarczy zainstalować sobie Prestę na serwerze, ściągnąć Templę, templatkę, zainstalować i super, świetnie, sprzedajemy. Z tym, że tak jak mówisz, tu pojawia się wiele zgrzytów, bo pierwszym elementem zgrzytów, który ja gdzieś zawsze dostrzegam, to jest w ogóle zastosowanie tego pod kątem SEO-wym, bo wszystko można zrobić modułem, wiadomo, to jest super sprawa, podobnie jak na woocommerce. Też można wrzucić moduł do wszystkiego. Z tym, że każdy z tych modułów po kolei, która się pojawia, każda templatka, którą sobie ściągamy, która jest darmowa, ona swoje waży i ma swoje błędy, których bardzo często nikt nie naprawia, bo jaka jest motywacja w naprawianiu tego, skoro twórca na tym nie zarabia. Zrobił pewnie to raz, miał ideę jakąś przez 2-3 lata, ale w końcu projekt zostanie porzucony, taki, który nie przynosi przychodu. I wtedy pojawia się duży problem z dziurawymi sklepami, gdzie jest mnóstwo błędów z zabezpieczeniami, mnóstwo problemów SEO-wych, gdzie pojawiają się jakieś problemy z indeksowaniem filtrów, nie ma możliwość w ogóle indeksacji części zasobów tego sklepu. I wtedy pojawia się faktycznie ten deweloper, który musi sobie z tym poradzić. Jakie Wy takie najważniejsze i najtrudniejsze wdrożenia, które robicie? Jak bardzo one się różnią od tej podstawowej Presty, którą sobie instaluję na serwerze?
To jest bardzo szeroki zakres, ponieważ są takie sklepy, które są naprawdę ambitnie budowane. I są budowane przez duże firmy i generują potężne obroty, a tak naprawdę wiele się od podstawowej Presty nie różnią. Dlatego, że kiedy mówimy o wypracowaniu przewagi konkurencyjnej to nie zawsze ona jest technologiczna. Wyobraźmy sobie firmę, która na przykład do perfekcji opanowała procesy logistyczne u siebie. W związku z czym jest w stanie zredukować cenę o 10% w stosunku do konkurencji. Jest to na pewno potężny wysiłek, na pewno potężna przewaga konkurencyjna, ale jak chodzi o ten technologiczny aspekt to to co my mamy do zrobienia to tak naprawdę niczym się nie różni od jakiegokolwiek innego sklepu. Więc tak naprawdę tylko tam, gdzie to szukanie przewagi konkurencyjnej opiera się na technologii to tam potrafimy naprawdę bardzo dużo zbudować, szczególnie jak chodzi o takie rozwiązania, jak personalizacja, czyli wszystko, co jest związane z budowaniem customowych produktów, z wizualizacją ich często właśnie w postaci 3D. Jest to taki obszar, który wymaga z naszej strony bardzo dużo nakładów, jak chodzi o roboczogodzinę, ale też bardzo często są to rozwiązania prototypowe. Dlatego, że tanio jest tam, gdzie możemy znaleźć moduł uniwersalny, który obsłuży nam, który pozwoli nam na wyklikanie funkcji, która jest mniej lub bardziej uniwersalna. Żeby podać przykład, może to być na przykład porzucone koszyki. Niezależnie od tego, jaka to jest branża, jaki to jest produkt, moduł porzuconych koszyków będzie się zachowywał mniej więcej tak samo. Natomiast, jeżeli mówimy o personalizacji to już jest rozwiązanie, które jest bardzo ściśle związane z produktem, bardzo ściśle związane nawet z klientem, ponieważ zależnie od tego, jaki nasz target chce rodzaj personalizacji produktu, to zupełnie innych narzędzi powinniśmy używać. Czyli właśnie chociażby podział między 3D a 2D, czy drukiem z góry predefiniowanych miejscach, czy pełna możliwość tworzenia całkowicie customowych wyglądów. Tak że w tym przypadku te funkcje wymagają tak naprawdę za każdym razem indywidualnego podejścia i budowania od nowa.
To jest bardzo ciekawe, co mówisz o personalizacji, bo to jest ten taki element, który z jednej strony działa na biznes, jako taki, konwertuje pewnie lepiej taki sklep, ale z drugiej strony on też bardzo mocno wspiera cały marketing, bo takie rozwiązania customowe, one nie są dostępne wszędzie, ale nie każdy się może tym pochwalić. Jest to zdecydowanie wyróżnik, którym się możemy gdzieś tam chwalić i na tym budować swoją markę, swój brand. Pewnie zrobiliście dużo wdrożeń Prest, z takich customowych rozwiązań produktowych dla jakich branż byś polecił? Bo mi przychodzi do głowy chociażby branża meblarska. To jest chyba mega fajna sprawa, gdzie ja mogę sobie zaprojektować na karcie produktu swój wymiar kanapy, od razu go zwizualizuję, zobaczę, jaka jest cena w ogóle takiej kanapy, którą bym chciał sobie zrobić. Ale czy są jeszcze jakieś branże, które przychodzą Ci do głowy, gdzie fajnie taka customizacja produktowa wchodziłaby w grę?
Akurat teraz rozmawiamy o wdrożeniu odnośnie zabawek dla dzieci, ponieważ kiedy jesteśmy ojcem chrzestnym, matką chrzestną to mamy pewne zobowiązania, to znaczy musimy kupować na wszystkie święta zabawki. Natomiast nie zawsze mamy kontakt z dzieckiem tak duży, jak rodzice, co jest całkowicie naturalne. Więc nie zawsze jesteśmy w stanie wychwycić coś, co byłoby interesujące dla takiego młodego człowieka. Bardzo często tacy ludzie sami nie mają dzieci, więc też nie mają tej perspektywy.
Jestem dokładnie w tej grupie, o której mówisz.
No tak. Ja akurat nie, ale doskonale Cię rozumiem, bo przez wiele lat byłem. Natomiast wyobraź sobie teraz możliwość stworzenia customowej książki, gdzie podajesz imiona na przykład dziecka i to imię jest wdrukowywane w całą historię. Może nie jest to na poziomie graficznym i ta personalizacja jest niewielka, ale dziecko może przeczytać bajkę o sobie samym, jak tam podróżuje gdzieś w jakiejś krainie baśni. I to jest niby drobna personalizacja. Ona wymaga jakichś interakcji już na poziomie sklepu internetowego, a wartość dodana jest potężna. Tworzymy w pewnym sensie indywidualny produkt dla dziecka. Więc tutaj na pewno meble, tak jak powiedziałeś, są kapitalnym materiałem i też w kontekście dzieci, nie ukrywam, bo jak masz biurko zwyczajne, nawet najładniejsze albo alternatywa biurko z Elzą to dziecko zawsze wybierze biurko z Elzą, a wbrew pozorom nie jest to zbyt skomplikowane technologicznie. Większy problem polega na tym, że do personalizacji wielokrotny dostęp mają wyłącznie producenci. To jest jakby wyróżnik i trudność technologiczna, ponieważ hurtownicy czy dystrybutorzy, oni już mają określony stock i często nie mają maszyn i zasobów, żeby móc zrealizować taką personalizację. Natomiast też spotykaliśmy się z takimi sytuacjami, kiedy tworzyliśmy sklep dla dystrybutora, również z możliwością personalizacji, który następnie kontaktował się, automatyzował komunikację ze swoimi producentami w taki sposób, że zamówienia lądowały od tej strony czysto wykonawczej już, pomijając całkowicie cenę, ale od tej strony produkcyjnej lądowały bezpośrednio nie na magazynie, tylko na fabryce producenta.
To brzmi bardzo ciekawie, zwłaszcza ta branża dziecięca. Nigdy bym w życiu nie sparował tych dwóch elementów. Właśnie zawsze przychodzi mi branża budowlana, gdzieś tam to układanie kafelków w łazience i tak dalej, meble, wiadomo, ale branża dziecięca, faktycznie ciekawa rzecz z tego wychodzi, że właściwie tę personalizację, jeśli ktoś ma dobry pomysł, to można pchnąć właściwie wszędzie. Pewnie kwestia możliwości technologicznej, żeby to zrobić, tak jak mówisz, trzeba mieć dostęp do tego producenta, ale opcja jak najbardziej ciekawa.
Personalizację też można rozumieć w inny sposób. Ja podam przykład takiego całkowicie skrajnego, odmiennego od branży dziecięcej sklepu internetowego, który sprzedaje akcesoria do tworzenia craftowego piwa, swojego własnego.
Mój temat, zamieniam się w słuch.
Więc stworzył coś takiego jak dziennik piwowara, gdzie można tworzyć swoje własne receptury, dzielić się nimi i dzielić się nimi, i zamawiać określony zestaw słodów, chmielów, cały zestaw potrzebny do tego, żeby sobie uwarzyć piwo samemu. I sprawia to, że tak naprawdę w sklepie pojawiają się przepisy, które albo my sobie tworzymy tak w pamięci, albo przeglądamy przepisy cudze i dobieramy sobie pod kątem jakichś tam parametrów, stylu, rodzaj piwa, goryczka i tak dalej, dzięki czemu możemy sobie dobierać odpowiednie piwa i uwarzyć je samemu w domu. Tyle, że to jest personalizacja na trochę innym poziomie dlatego, że ona jednak opiera się na predefiniowanych produktach, ale receptura wymaga dobrania odpowiedniej ilości tych składników. I to, że ten sklep ma narzędzia do tego, żeby to realizować, sprawia, że przyciąga olbrzymią ilość klientów. Co więcej, im więcej klientów się pojawi, tym więcej jest recept, tym więcej kolejni mają z czego wybierać.
Teraz tak pomyślałem, jak o tym mówiłeś, że fajnie jeszcze, gdyby zrobić tę opcję, że jeśli ktoś zakupi towar ze sklepu mojej receptury to ja powinienem jeszcze dostać jakiś fajny discount na przykład na swoje zakupy.
No, to tak, tak.
Tak, to w ogóle fajne, gazujące. To jest też element, który gdzieś widziałem w księgarni internetowej na Preście opartej, gdzie właśnie był system zbudowany, jakby system był premiowy zbierania punktów za recenzjenowanie książek. Najprostszy możliwy system, gdzie faktycznie dzięki tej technologii, dzięki wdrożeniu technologii w sklepie właściciele uzyskali darmowy content, bo u nas, w naszej branży, w SEO kontent jest jedną z bardziej wymagających finansowo aspektów, jeśli chodzi o działania promocyjne SEO, bo wiadomo, im lepszy copywriter, tym trzeba więcej zapłacić. Przy książkach to jest jeszcze droższe, bo tak, żeby zrecenzować książkę, muszę ją przeczytać. Więc nie dość, że musimy więcej zapłacić za ten kontent, więcej czasu na wyprodukowanie. A taką prostą technologiczną zagrywką faktycznie ty za recenzję dostajesz, powiedzmy, 5% zniżki na kolejny zakup i jesteśmy w stanie fajnie poznać duże ilości dobrego jakościowo kontentu przede wszystkim. Kwestia wdrożenia technologii odpowiedniej, na którą Presta bardzo mocno gdzieś tam pozwala, bo jest bardzo elastyczna we wdrożeniach. Ale OK, bo powiedzieliśmy o tej personalizacji – bardzo fajnie. Wspomnieliśmy też o Shopperze, o woocommerce. I stąd nasuwa mi się naturalne pytanie, czy Presta jest dla każdego? Bo w mojej opinii nie jest dla każdego systemem. Chyba jest dla bardziej zdecydowanych na to i pewnych siebie w biznesie, bo gdybym ja chciał zacząć na przykład swoją przygodę w ogóle z e-commerce to chyba zacząłbym od SaaSa. Wiadomo, mówię „ja” w perspektywie jak gdybym był laikiem. Znam się trochę na technologii. Pewnie potrafiłbym Prestę jakoś tam skonfigurować sam, może zrobić jakieś drobne modyfikacje albo poradziłbym sobie z problemami, które się gdzieś tam pojawią. Ale gdybym w ogóle zaczynał przygodę z e-commercem to nie wiem, czy nie postawiłbym na SaaSa, bo tam mamy troszeczkę takie plug and play. Co o tym sądzisz?
Ja myślę tak, rynek e-commerce i platform handlowych, internetowych jest na tyle dojrzały, że kto był niepotrzebny, dawno zginął. Ja pamiętam czasy w 2008 roku mniej więcej. Wtedy, kiedy myśmy zaczynali jakby przygodę z handlem internetowym jako wykonawcy to oprócz takiej wielkiej trójcy, czyli Dedyki, Open Source i SaaS, były jeszcze kilka innych, takich bardziej egzotycznych rozwiązań. Były na przykład sklepy prowizyjne, czyli udostępniali nam sklep za darmo, ale mieliśmy prowizję od sprzedaży. Były rozwiązania pudełkowe, które po prostu polegały na tym, że kupujemy licencję, w przeciwieństwie do Open Source musimy zapłacić, ale możemy to rozpakować i działać, i one gdzieś z różnych względów po prostu po drodze zmarły śmiercią naturalną. I to co zostało to są dedykowane Open Source i SaaSowe rozwiązania. I myślę, że zostały dlatego, że właśnie dla każdego z nich jest jakieś miejsce. I nawet to co powiedziałem wcześniej odnośnie, że nie każda przewaga musi być technologiczna. Jeżeli mamy dobrze dopracowany proces, który w ogóle nie dotyka etapu sprzedaży, to SaaS jest oczywiście lepszym rozwiązaniem. Natomiast, jeżeli mamy z kolei przedsięwzięcie, które jest ekstremalnie spersonalizowane i bardzo mocno odbiega od standardowych, nie wiem, pierwsza rzecz, która mi przychodzi do głowy to jest na przykład to, że możemy sobie dosłownie narysować produkt, zaprojektować go, wrzucić plik AutoCAD-a. To są rzeczy, które już wymagają systemów dedykowanych. Nawet nie, jak chodzi o front, bo to samo wrzucenie pliku nie jest problemem, ale chodzi o to, że bardzo tego typu systemy, one są powiązane z backendowymi rozwiązaniami, które na przykład już są powiązane z maszynami i z programowaniem samego procesu produkcyjnego. Więc tam PrestaShop po prostu pasuje jak pięść do nosa. Więc oczywiście tak, są sytuacje, w których Open Sourcowe generalnie, a PrestaShop w szczególności kompletnie nie pasują. I teraz, czy na początek jest najlepszym rozwiązaniem akurat SaaSowe, gdybyśmy mieli, powiedzmy, startujemy przygodę ze sklepem, mamy niewielki budżet, tutaj bym nie przesądzał dlatego, że alternatywa pierwsza, jaka mi przychodzi do głowy to jest zainstalować sobie sklep samemu. Jeżeli mamy budżet i chcemy sprawdzić się w obszarze e-commerce to moim zdaniem bardziej efektywnie będzie, jeśli te pieniądze wydamy na reklamę, na marketing, na, nie wiem, AdWordsy czy pozycjonowanie, a sklep pozyskamy poprzez rozpakowanie po prostu paczki na współdzielonym serwerze i kupieniu domeny. Generalnie PrestaShopa można postawić za 450 złotych, tak z pamięci mówię, łącznie z domeną i z tym…
Tak, bo to są głównie koszty serwerowe i domenowe.
Niestety problem polega na tym, że wielu ludzi uważa, że każdego PrestaShopa można postawić za 450 złotych, a to już nie jest tak.
Fajnie, że przybliżyłeś historię CMS-ów, które się pojawiały, i rodzaje CMS-ów, które funkcjonowały. Część z nich faktycznie umarły śmiercią naturalną, sklepy prowizyjne, ja pamiętam systemy sklepów prowizyjnych.
Myśmy zbudowali jeden, ale nie podam nazwy, bo się wstydzę.
OK. Ja pamiętam, że z tym był bardzo duży problem, bo nie szło modyfikować tych sklepów. My chcieliśmy robić tam jakieś wdrożenia swoje, modyfikacje. Często był duży opór po stronie tego głównego dostawcy, bo robiąc zmianę w jednym miejscu, najczęściej trzeba było zrobić zmianę we wszystkich tych sklepach. Nie każdy chciał i robiły się te zgrzyty.
Jeśli mogę, bo jak chodzi o prowizyjne to myślę, że problem był w samym modelu biznesowym, związanym z tą prowizyjnością dlatego, że on faworyzował odchodzenie od tej platformy. Bo jeżeli masz SaaS, płacisz określoną kwotę i płacisz więcej za funkcjonalności. Natomiast, jeżeli masz model prowizyjny, to im lepiej ci idzie, tym więcej płacisz. Więc w pewnym momencie naturalnie nie ma kogoś takiego, kto nie stwierdzi, OK, zmienię platformę. I retencja klientów była praktycznie zerowa, a tych, którzy zostawali to byli najczęściej ci, którym się nie powodziło. Tak że to jest, myślę, główna słabość tego.
Rozumiem. Dotarliśmy do tego elementu, zostały nam trzy podstawowe rodzaje platform. I w tym Open Source, mamy tę Prestę, która jest, tak jak mówisz, na podium. A pewnie gdybyśmy wzięli tylko Open Source to byłaby pewnie, no top 2.
No top 2.
Jak myślisz, dlaczego akurat Presta tak poszła do góry? Dlaczego nie ma konkurencji zbyt dużej? Mamy WordPressa, ale co dalej? Dlaczego ta platforma tak fajnie się wybiła? Pracujecie na tym kodzie. Z czego to wynika? On jest taki dobry, taki elastyczny czy po prostu nie ma nic innego na rynku?
Oj jest, zdecydowanie, coś innego na rynku. Natomiast ja myślę, że to jest efekt kuli śniegowej, który się albo wytworzy, albo nie. i zresztą myślę, że podobnie jest w przypadku samego woocommerce i WordPressa, że to nie jest tak, że sama technologia była lepsza, tylko po prostu ona była używana przez większą ilość ludzi, w związku z tym więcej deweloperów inwestowało w swój czas i wysiłek w to, żeby budować kolejne pluginy, żeby poznawać w ogóle ten system, co przyciągało kolejnych klientów. I mam wrażenie, że tak jest dokładnie w PrestaShopie. Dlatego, że to co było bardzo zaskakujące, bo to był bodaj 2011 rok, PrestaShop oficjalnie nie istniał w ogóle w Polsce, ale jako Open Source’owe rozwiązanie, wiadomo, było tłumaczenie na język polski, ale on nie był obecny w Polsce. Natomiast już miał chyba wtedy 3 czy 4 tysiące sklepów postawionych na PrestaShopie. I to wynikało z tego, że wielu deweloperów z innych krajów zbudowało na tyle dużo ciekawych, bardzo często darmowych modułów, że mimo braku żadnej promocji, jakichkolwiek działań marketingowych, deweloperzy w Polsce wybierali właśnie to rozwiązanie dlatego, że mieli z czego wybierać. Oczywiście to też nie działa na zasadzie, tak jak wcześniej mówiliśmy, plug and play, czyli po prostu biorę moduł, instaluję i on działa dlatego, ze te moduły mają różnych twórców i już nawet pomijam błędy, które mogą się pojawić, ale sam fakt, że zostały wykonane przez różnych twórców, sprawia, że one nie mają prawa być kompatybilne ze sobą, zawsze jest potrzebny deweloper, który je sparuje, wygładzi ewentualne konflikty i sprawi, że one będą ze sobą współpracowały. Ale tak czy inaczej ułatwia to bardzo mocno pracę deweloperom. Więc w momencie, kiedy oni mieli już taką dużą bazę początkową, tych modułów, templatek, to naturalnie wybierali to rozwiązanie. Natomiast w porównaniu z WordPressem jednak trzeba zwrócić uwagę na to, że PrestaShop jest zaprojektowany pod handl internetowym. Myślę, że to jest jego największa przewaga w stosunku do woocommerce. Woocommerce jest świetnym systemem.
Tak. To jest plugin do WordPressa po prostu
Tak, dokładnie. Ale jest to plugin do WordPressa. Więc jest tam masa kodu, która jest zbędna. I też widać po zachowaniu klientów dlatego, że przeczytałem ostatnio w raporcie, że mimo że różnica pomiędzy tymi dwoma systemami jest dość niewielka, ale woocommerce wygrywa, natomiast bardzo ciekawym wskaźnikiem byłby wskaźnik, ile te sklepy globalnie mają fraz w top 10. I wyszło, że woocommerce, te 13 tysięcy, ma 500 tysięcy fraz w top 10, natomiast PrestaShop przy mniejszej ilości ma 1,5 miliona. To pokazuje, że ci ludzie, którzy naprawdę poważnie podchodzą do handlu i chcą w niego zainwestować to statystycznie stawiają jednak na Prestę.
Tutaj też w tych danych, które podajesz, opieramy chyba o raport Senuto?
Senuto z 2021.
To też warto powiedzieć, żeby ktoś mógł się odnieść do tych danych. Jeśli chciałby bardziej sprawdzić to polecamy, jest to świetne narzędzie do monitoringu swojej widoczności w sieci. To co powiedziałeś, też ciekawe, że ci, którzy podchodzą poważnie do tego biznesu, wybierają jednak tę Prestę. Ja mogę się wypowiedzieć z perspektywy specjalisty, który pracuje na tych sklepach pod kątem SEO-wym. Ja bardzo Prestę lubiłem, pracowałem głównie na Preście, bo społeczność Presty jest niesamowita. Właściwie na każde pytanie, które chcemy zadać, ktoś już je zadał i ktoś zdążył na nie odpowiedzieć.
No tak.
To jest świetne, jeśli chodzi o wprowadzanie jakichś modyfikacji pod SEO. Na forach jest mnóstwo po prostu informacji o tym, jak to zrobić, jak uniknąć błędów i tak dalej. społeczność Presty jest naprawdę duża i zaangażowana, tak mi się wydaje. Ja dużo działałem na Preście 1.6, potem 1.7. Jak Ty w ogóle oceniasz zmiany w Preście, które się pojawiają w tym podstawowym kodzie źródłowym po zmianach? Myślisz, że czeka nas jakiś kolejny w ogóle, nowa wersja w najbliższym czasie?
Mi jako agencji partnerskiej PrestaShopa trudno w tej chwili powiedzieć prawdę.
Czyli coś jest na rzeczy.
Tak, coś jest na rzeczy. To znaczy 1.7, ja rozumiem potrzebę powstania tej wersji. Dlatego, że to jest przede wszystkim przepisanie całego silnika na Symfonii, na frameworka PHP-a, dostosowanie go do PHP-ów nowszej wersji, chociaż to przyznam, to też można było zrobić już w 1.6, ale to był bardziej świadomy wybór, żeby pchać użytkowników już w stronę 1.7. Powiem tak, PrestaShop 1.7 jest bardziej zbudowany, tak jakbym miał oceniać, bardziej budowany pod właśnie plug and play, faworyzowanie takiego plug and play. Czyli bardziej zachęcania do kupowania gotowych modułów, mniej mamy tej dowolności, którą mieliśmy w przypadku 1.6. Natomiast to też była opinia oparta na pierwszych wersjach 1.7, które były dość mocno zabugowane, co wynikało właśnie między innego z tej gwałtownej, no rewolucji, można powiedzieć, na poziomie kodu. I w momencie, kiedy pojawiła się wersja 1.7.5 czy 1.7.6 to już były takie wersje, które naprawdę można było zaakceptować. Już wtedy zaczynaliśmy dostrzegać jednak te zalety, jaką niewątpliwie jest szybkość 1.7 w stosunku do 1.6. Też w dużej mierze podyktowana nowszym PHP-em. I też większa łatwość we wdrażaniu front-endu. O ile back-end jest trudniejszy, o tyle front-end jest dużo łatwiejszy w porównaniu do 1.6.
Mówisz, że back-end jest trudniejszy to znaczy, że koszta pewnie też są większe, czy nie?
Tak. I jest jedna prosta rzecz, która była w 1.6, której nie ma w 1.7. To jest możliwość wstawienia override’ów, czyli my po prostu bez mieszania w silniku, mogliśmy zrealizować jakąś konkretną funkcję. W tej chwili nie mamy już takiej możliwości. Więc do pewnego stopnia musimy modyfikować silnik. To jest bardziej pracochłonne, ale też, można powiedzieć, niezgodne z regułami sztuki, jak to moi programiści mówią, że to nie tak się powinno robić.
Jeżeli ktoś ma dzisiaj sklep na wersji 1.6, powinien jak najszybciej wchodzić do 1.7 czy to nie będzie miało aż takiego znaczenia dla jego biznesu?
Ja myślę, że nie ma powodu się spieszyć. Nie ma powodu się śpieszyć. Można zrobić spokojnie update do tej wersji 1.6, 1.24, która obsługuje PHP-a 7.1, czyli może nie najnowszego PHP-a, ale jednak już w tej serii 7. I to na pewno podziała. Oficjalnie wsparcie zostało, że tak powiem, wstrzymane chyba rok temu dla wersji 1.6, ale w praktyce to jest tak, że mamy jeszcze wiele rozwiązań, które w tej chwili jak wchodzą jakieś moduły integracyjne na przykład, też uwzględniają jeszcze 1.6. Tak że praktyka pokazuje, że to jest jeszcze sklep, który 2-3 lata może spokojnie pociągnąć.
To chyba jest pozytywna motywacja dla posiadaczy 1.6, którzy lubią tę wersję i obawiają się przepinania na wyższą. Ja na przykład 1.7 wersję bardzo lubię za to, że ona działa zdecydowanie szybciej. Wiadomo, wszystko można zajechać, jeżeli się tam za bardzo namiesza, ale gdzieś ta podstawowa wersja, gdzieś po wdrożeniu, którą dostajemy między innymi też od Was, ona jednak już fajną, jednak te Web Core Vitalsy są dosyć głośnym czynnikiem. Zobaczymy jeszcze jak będzie bardzo istotne rankingowo, bo tego na razie jeszcze nie wiemy tak mocno, ale samo odczucie użytkownika już jest bardzo też istotne. I widać, że te sklepy ładują się po prostu szybciej. Moje pytanie właśnie troszeczkę zmierza do Web Core Witalsów finalnie. Bo też rozmawialiśmy jeszcze chwilę przed nagraniem chociażby o CLS-ie, który mnie i Ciebie strasznie denerwuje. Ty miałeś tę wredną przygodę z klikaniem przycisku „wróć” zamiast do koszyka, bo gdzieś tam się ładowało zbyt późno. Ja najczęściej trafiam niestety na kliknięcie w reklamy albo jakiś baner, który przenosimy zupełnie w inne miejsce. Jak wygląda praca na Preście pod tym kątem? Myślę, że już pewnie kilka takich dyspozycji od różnych agencji SEO, ale też od właścicieli sklepów mieliście, żeby z tym powalczyć. Jak Ty oceniasz w ogóle możliwości Presty pod tym kątem, żeby ją optymalizować pod jak najbardziej optymalne parametry tych wyników?
Ja myślę, że to niestety nie jest tak, że narzędzia do wdrożenia nowych standardów pojawią się dzień po wdrożeniu nowych standardów. I akurat niedawno mieliśmy ten problem, bardzo dobry pomysł klienta, polegający na tym, żeby wrzucić taki mały pasek informacyjny gdzieś na wysokości nagłówka z bieżącymi informacjami o promocji, on może być zamykany. To był jakby główny problem, że on mógł być zamykany przez klienta i on się wtedy nie pojawiał, on miał już, przeglądarka pamiętała, żeby tego nie wyświetlać, dopóki nie będzie zmiany komunikatu. Niestety to było w tak newralgicznym punkcie, że było właśnie między nagłówkiem, a dalszą częścią tekstu. I moduł, który dotychczas używaliśmy, który był łatwy, prosty i przyjemny niestety pod kątem właśnie tego Web Core Vitals powodował obniżenie tego parametru dlatego, że wyświetlenie się, może nie tyle wyświetlenie, co zamknięcie tego okna sprawiało, że cała strona szła do góry. I musieliśmy wyraźnie podkreślić, że to jest działanie użytkownika, żeby nie podpaść właśnie pod opóźnienie tego parametru. Więc to jest tak, że z czasem się pojawią na pewno rozwiązania, które ułatwią to, natomiast jest wiele modułów, których zostało zaprojektowanych bez brania pod uwagę pewnych standardów, co jest całkowicie naturalne. To ciężko mieć do nich pretensję, że nie brali pod uwagę standardów, które jeszcze nie istniały w chwili tworzenia modułów. I niestety sprawia to, że czasami mamy dodatkową pracę związaną z dostosowaniem tych elementów do standardów, które wyszły niedawno. Ale jak chodzi o elastyczność to na pewno nie mamy problemu, żeby wdrożyć jakiekolwiek rozwiązanie. Tylko mówię, ono może być na samym początku trochę droższe.
No właśnie, bo do tego też będziemy chyba dążyć finalnie. Przede wszystkim ile to trwa? I pewnie na koniec pytam, ile to kosztuje? Wiadomo, koszty będą różne i tak samo czas wdrożenia będzie różny w zależności od projektu, na którym się pracuje. Ale u nas jest często tak, że my jako specjaliści słyszymy sytuację, w której klient mówi, OK, ja właśnie zaczynam rozmawiać z firmą deweloperską, za miesiąc mamy nowy sklep, więc tutaj teraz jest, zróbmy, bo ja za miesiąc mam nowy sklep i tam będziemy działać. My jak słyszymy coś takiego to wiemy, że to nie ma szans się wydarzyć. To musiała być chyba naprawdę olbrzymia firma deweloperska, która nie ma żadnych zleceń, żeby wszyscy programiści mogli się rzucić na jeden sklep i klepać ten kod, i robić to wdrożenie. I pewnie i tak by się nie udało, bo wyszłyby jakieś poprawki do zrobienia i tak dalej. To jest nigdy niemożliwe wręcz. Więc ile tak według Ciebie, z Twojego doświadczenia, sklepów wdrażacie sporo, ile trwa wdrożenie przeciętnie w ogóle sklepu od pomysłu, w którym pojawia się pomysł i właściciel tego biznesu u Was do momentu oddania gotowego produktu, z którego faktycznie klient jest zadowolony i nie trzeba tam już jeszcze dopieszczać jakichś elementów?
To jest tak, że jest teoria i praktyka. Teoretycznie, niestety teoretycznie można postawić sklep na PrestaShopie w 2 godziny. I mierzyliśmy, ile potrzeba czasu, żeby zainstalować gołą Prestę na serwerze. Natomiast praktycznie, żeby oddać porządny sklep, to my zakładamy zawsze, że jest potrzebne 3 miesiące. I to jest okres, który uwzględnia nie tylko samą robociznę, bo wiadomo, że to nie jest tak, że siedzimy, a później cały zespół siedzi przez 3 miesiące, ale to jest termin, który uwzględnia naturalne obciążenie nie tylko u nas, ale i u klienta. Dlatego, że bardzo często dostaję na przykład telefon z pytaniem, to jak szybko możecie postawić sklep? A odpowiadam, a jak szybko możecie odpowiadać na nasze maile przez najbliższe 3 miesiące?
To jest dobre pytanie. I myślę, że może też powinniśmy w tym kierunku pójść.
No tak. Myślę, że to uzmysławia, gdzie tak naprawdę leży, może nie tyle problem, co natura projektowania. Nawet zażywaliśmy pewne takie tendencje, na przykład klient ma bardzo dużą presję na początku projektu, ale kiedy upłyną 2 miesiące, kiedy on widzi u nas na serwerze, że coś stoi, faktycznie, wygląda jak sklep, całkiem fajne, to ja poczekam, na razie nie będę tego sprawdzał. Najważniejsze, że chłopaki się wyrobili. I wtedy na przykład 3 tygodnie czekamy na reakcję ze strony klienta.
Tak. Te emocje się wtedy też studzą.
Tak, dokładnie. Jak już wiedzą, że wszystko jest w miarę OK, to już się tak nie spinają. I to też musimy brać pod uwagę. Nigdy tego dokładnie nie liczyłem, ale myślę, że gdzieś ponad 90 projektów zrealizowaliśmy w historii firmy i widzimy, że żaden z tych projektów nie został zrobiony idealnie w tempo, bo i też nie ma takiej potrzeby. I chciałbym zwrócić uwagę na jedną rzecz, która jest bardzo istotna, że wielokrotnie ta presja czasowa, która się pojawia, czyli założenie, że będziemy mieli sklep za miesiąc, najczęściej jest sztuczna, bo tak naprawdę nikt z góry nie zakłada, mi się przypomniał teraz Asterix i Obelix z misją Kleopatrą, gdzie omawiali właśnie, jaki jest termin postawienia pałacu, że 3 miesiące, OK, a ile możemy się spóźnić? Czyli to mniej więcej tak jakby obie strony od samego początku wiedziały, że będzie jakieś opóźnienie, ale musimy zachować pozory. My podchodzimy do tego trochę inaczej. To znaczy chcielibyśmy mieć naprawdę realny termin na samym początku i nie spisać się, żeby koniecznie wszystkie elementy nam pasowały do siebie, tak żeby się w nim wyrobić. Tak że myślę, że 3 miesiące to jest taki okres, kiedy można spokojnie zrealizować sklepy internetowe od początku do końca zakładając, że bazujemy na mniej lub bardziej przerobionym szablonie, bo jednak trzeba zwrócić uwagę, że projektowanie części graficznej jest bardzo czasochłonne. Może nie tyle zasobochłonne, ale jest czasochłonne, ponieważ…
Tak. To jest praca koncepcyjna bardzo.
Tak. W momencie, kiedy mamy jakąś funkcję to programiści wiedzą dokładnie, co trzeba zrobić. Natomiast w przypadku projektowania graficznego, każdy z tych elementów musi zostać oddany pod akceptację.
Tak. Zresztą kryteria są zupełnie inne, bo w funkcjonalnościach jest i to ma działać w dany sposób, a to logo ma być ładniejsze.
No tak, dokładnie. Bardziej nowoczesne – to jest zmora wszystkich grafików, że to ma być bardziej nowoczesne.
Jak to powinno wyglądać tak po Bożemu według Ciebie, kiedy przychodzi właściciel e-commerce po sklep? Z kim on powinien przyjść? Bo my zawsze staramy się może troszeczkę wtrącać w nosa, chociaż uważam, że to finalnie wychodzi dla każdego pozytywnie. Zawsze mówimy, że jeżeli idziecie robić nowy sklep, dajcie nam znać, my nawet chętnie pójdziemy na spotkanie, żeby już te elementy SEO-we dogadać na samym początku, bo one często potem dużo bardzo kosztują. Mieliśmy nieraz sytuację, w której był wdrożony jakiś sklep. Nie tanio, wiadomo, to nie są tanie rzeczy, ale faktycznie budżet został poświęcony wysoki, wykonujemy audyt, dopiero w sklepie właściwie już wdrożonym i okazuje się, że bardzo dużo rzeczy trzeba dodać, że część trzeba usunąć, pojawia się dużo poprawek. My też staramy się nie używać słowa „poprawki”, tylko trzeba wdrożyć wytyczne kolejne.
No tak, dokładnie.
Które pewnie na poziomie projektowania samego sklepu, żeby je uwzględnić to pewnie pochłonęłyby mniejsze koszty zdecydowanie. Jak myślisz, czy w ogóle współpraca z agencją SEO czy ze specjalistą SEO na etapie początkowym jest zasadna w ogóle dla właściciela e-commerce?
Pytanie o agencję SEO pojawia się w naszej ankiecie, którą przeprowadzamy jeszcze na etapie określania zakresu prac. Czyli tak naprawdę jedno z pierwszych pytań, które zadajemy brzmi, jak podchodzicie do SEO, czy macie jedną osobę w firmie, która jest za to odpowiedzialna, czy macie agencję. Natomiast drugie pytanie w momencie, kiedy ktoś mówi, nie, nie mamy, to pytanie, czy chcecie. Dlatego, że zdajemy sobie sprawę, jak to jest ważne i, nie ukrywam, wygodne dla nas, jeżeli od samego początku współpracujemy z pozycjonerami. Dlatego, że jest wiele wytycznych, które tak naprawdę z perspektywy projektu nic nie kosztują dlatego, że zdefiniowanie niektórych rzeczy na samym początku możemy zrobić tak albo inaczej i to nas nic nie kosztuje, bo i tak musimy to zrealizować. A w momencie, kiedy my już to wykonamy, a potem się dowiemy, że musimy to jednak przebudować to wtedy kosztuje nie zerową ilość czasu i pieniędzy, żeby to wdrożyć. Tak że wygodniej jest dla nas, kiedy mamy jakieś wytyczne na przykład dotyczące struktury produktu, które elementy mają być w jakiej formie przedstawione i jakimi znacznikami oznaczone. Też jest wiele rzeczy, które wychodzą na przykład na poziomie grafiki. Takim najprostszym przykładem jest chociażby, ile jest kategorii, jak długie są nazwy kategorii oraz jak długie są nazwy produktów. Dlatego, że bardzo często te informacje są przekazywane przez pozycjonerów. To nie jest decyzja biznesowa sklepu internetowego, tylko bardzo często jest to decyzja…
Wpasowania do algorytmu.
Dokładnie tak. I teraz wyobraź sobie, że projektujemy sklep, który przewiduje, że max to będzie 20 znaków, a dostajemy od pozycjonera informację, że to będzie 60.
Ale ten katalog, tak.
Tak. Katalog się od razu nam składa, najeżdża na cenę, nazwa produktu też się nam składa, spycha nam coś na dół.
Tak, to w ogóle wygląda romantycznie.
To są rzeczy do naprawienia. To wcale nie jest tak, że tego się nie da zrobić.
Tak, ale to jest znowu czas, który jest potrzebny…
Tylko po prostu tego można uniknąć.
Tak, uniknąć. Lepiej zapobiegać niż leczyć, jak to mówią.
Dokładnie tak.
Dużo tematów poruszyliśmy. Ale jeżeli ktoś chciałby się zdecydować na Prestę, nieważne z jakich powodów, to jak powinien dokładnie podejść do tematu? W jakie zasoby powinien się zabezpieczyć, w jaki czas i jaki krok pierwszy powinien wykonać?
Myślę tak, jak chodzi o zasoby to nie chciałbym tutaj definiować. Dlatego, że one w dużym stopniu, to jest tak, że rozbieżność może być, powiedzmy, od 10 tysięcy do 100 tysięcy. Nie sądzę, żeby na PrestaShopie były robione większe projekty jednak mimo wszystko. Kilka razy w historii firmy nam się zdarzało mówić wprost klientowi, że słuchaj, bardziej ci się opłaca Dedyk. Nie warto, żebyśmy my tak naprawdę pisali Prestę od nowa, to już lepiej zrób coś, co będzie pisane pod Ciebie od nowa całkowicie. Więc jakby tak duża rozbieżność, ona kompletnie nic nie daje. Przy biznesplanie od 10 do 100 tysięcy to raczej nie jest coś, co możemy w tabelkę Excela wpisać. Natomiast w jaki sposób to zdefiniować, myślę, że przede wszystkim na podstawie wywiadu. To jest coś, na co my kładziemy olbrzymi akcent w momencie, kiedy zaczynamy współpracę, nawet przed rozpoczęciem współpracy, na etapie wyceny, bardzo dużo inwestujemy czasu w umówienie zakresu funkcji. I też w taki sposób, że jednak jakby prowadzimy tę rozmowę, ponieważ zdajemy sobie sprawę, że my mamy doświadczenie, a nasz klient niekoniecznie ma doświadczenie, no to rzeczy, które są obecnie na rynku są bardzo często standardem. Dlatego prowadzimy z nim taką ankietę. Wypełniamy ją wspólnie, bo też nie chcemy go zostawiać całkowicie z odpowiedziami, bo bardzo nam zależy, żeby te odpowiedzi były możliwie najbardziej wartościowe i precyzyjne. Dlatego w trakcie spotkania bardzo często omawiamy i tłumaczymy, co oznacza dany moduł, o który pytamy. I tak naprawdę bez zakresu funkcjonalności nikt nie może rzetelnie przedstawić wyceny. Kilka razy się właśnie spotkałem z tym, teraz będę trochę szkalował konkurencję, ale trudno, że pojawiły się wyceny, które opierały się na 10-minutowej rozmowie. Ta 10-minutowa rozmowa, i to mówili mi moi potencjalni klienci, że ja w trakcie rozmowy telefonicznej z nimi zadaję pytania i oni na koniec naszej rozmowy mówią, tamta firma w ogóle mnie o to nie pytała, ale już mam od nich wycenę. No to możesz sobie wyobrazić, jaką wartość ma ta wycena. Tym bardziej, że jest taka rzecz, którą, to jest taka pułapka i może trochę nieuczciwe zagranie, ale niestety bardzo powszechne w przypadku w ogóle branży usługowej, niekoniecznie tworzenia sklepów internetowych. To jest tak, że najłatwiej jest zadeklarować niską cenę i krótki termin realizacji – to jest najprostsze. Dlatego, że w momencie, kiedy ktoś już się zaangażuje we współpracę z nami, to ma bardzo duży opór przed tym, żeby zmienić decyzję raz podjętą. Więc ekstremalnym przypadkiem, to Ci opowiem, może trochę inna branża, ale miałem podłogi do cyklinowania, kiedy kupiłem mieszkanie 10 lat temu i wybrałem tego, który powiedział, że wejdzie jutro.
Mam nadzieję, że nie czekasz do dzisiaj.
Nie. Dałem czas, że można do jutra. Więc w końcu ktoś powiedział, że spoko, jutro przyjdzie. Faktycznie przyszedł, rzucił cały sprzęt na podłogę i mówił, że zaraz wróci i wrócił po 2 tygodniach. Czyli to jest taka sytuacja, że z góry wiedział, że przekroczy ten termin.
Przyklepał sobie sprzętem robotę.
Natomiast zadziałało. Nie wyrzuciłem mu tego sprzętu za drzwi. I niestety podobnie jest w przypadku sklepów internetowych, że bardzo często te deklaracje, one są bardzo luźne i z góry wiemy, że one nie będą miały żadnego pokrycia.
Tak. Ja myślę, że taką radą dla wszystkich, którzy chcieliby zacząć przygodę z Prestą i agencją, która to Presto będzie wdrażać, to jest zwrócenie uwagi na proces już rozmów handlowych, bo faktycznie, jeżeli te pytania zaskakują nas, a my się nie znamy to znaczy, że idziemy w dobrym kierunku. Jeżeli dla nas jest oczywista ta rozmowa to znaczy, że coś jest nie tak, skoro jesteśmy laikami.
Tak.
Więc na to zwracajmy faktycznie uwagę. Myślę, że o Preście moglibyśmy rozmawiać faktycznie jeszcze kilka godzin i zrobić kilka odcinków „Zapytaj o SEO” i rozbić właściwie każdy moduł Presty na osobną część. Ale mam nadzieję, że tą wartością dla słuchaczy i widzów będzie to, że teraz będą wiedzieli, w jakich pojęciach się obracać w ogóle szukając informacji o Preście. O Preście tych informacji, tak jak mówiliśmy, można znaleźć bardzo dużo. Są fora, informacje o wdrożeniach. Tak że tam ta wiedza na pewno się znajduje, taka podstawowa. Jeżeli chcielibyście faktycznie dowiedzieć się takich większych szczegółów, porozmawiać z kimś, kto jest doświadczony we wdrożeniach, to myślę, że Marcin jest najlepszą osobą.
Bardzo chętnie.
Jash Technologie. Zapraszam serdecznie, bo konkretna rozmowa, konkretne informacje na pewno uzyskacie. A jeżeli macie jeszcze jakieś pytania, a boicie się z Marcinem skontaktować to myślę, że spokojnie możecie pisać w komentarzach, na pewno przekażemy. Może uda się jeszcze jeden odcinek już u nas w studiu jeszcze nakręcić i faktycznie rozwinąć jeszcze te wątki, które będą dla słuchaczy najbardziej interesujące.
Jak najbardziej. Bardzo chętnie. Zadawajcie pytania. Będzie pretekst, żeby się spotkać znowu.
Super. Dzięki Marcin za Twoją wiedzę. Naprawdę świetna rozmowa. A my pakujemy sprzęt i ruszamy dalej na północ do Spotu. Tak że trzymajcie się wszyscy. Cześć. Do zobaczenia w następnym odcinku.
Do zobaczenia.
Oddzwonimy na wskazany numer telefonu, aby umówić się na dogodny dla Ciebie termin niezobowiązującej konsultacji z naszym specjalistą.
Do usłyszenia!